czwartek, 7 sierpnia 2014

Wakacyjne Spotkanie Śląskich Blogerów Urodowych - relacja

W ubiegłą sobotę, 2. sierpnia, w katowickiej Zielonej Mydlarni (klik) spotkało się 10 blogujących pań i 1 pan w celach poszerzania blogowych znajomości w realu, miłego spędzenia czasu, dowiedzenia się czegoś nowego, a także wsparcia dla słabszych, którzy niestety sami nie mogą sobie dać rady.

Dzień był upiornie gorący, powietrze ciężkie i duszne, ale atmosfera, jak zawsze za sprawą Alicji (klik), wspaniała.
Spotkanie rozpoczęło się o 15.30 powitaniem przez organizatorkę Alicję oraz jej osobistego asystenta ;) Łukasza.


Nasza wspaniała organizatorka
Alicja
Jej osobisty asystent strojący miny
Łukasz

Po krótkim powitaniu i przedstawieniu się każdego uczestnika, honorowe miejsce zajął przepiękny tort wykonany przez Moja Tortowa Pasja (klik). Niestety ze względu na przeprowadzany detoks nie mogłam tortu skosztować, ale jeśli smakował tak, jak wyglądał, to mam czego żałować.

Tort wyglądał bosko, zapewne nie gorzej smakował...

Po spałaszowaniu tortu (a w moim przypadku wypiciu dwóch kubków wody z lodem i cytryną), swoja prezentację rozpoczęła przedstawicielka marki Sylveco. Nie mogło zabraknąć dociekliwych pytań jeszcze bardziej dociekliwych blogerów, jednak nasza specjalistka nie dała się zagiąć i płynnie odpowiadała na każde z nich.

Prezentacja marki Sylveco

Po wykładzie na temat dobrodziejstwa naturalnych kosmetyków i wyciągnięciu, podstępem oczywiście ;), kilku informacji na temat przyszłych nowości marki przyszedł czas na dermokonsultacje, którym z dużą chęcią poddała się każda z nas.

Mierzenie nawilżenia skóry
Wywiad kosmetyczny

Okazuje się, że moja sucha skóra nie jest aż tak sucha, jak mogłabym się tego spodziewać, dostałam też kilka próbek, w tym wspaniale pachnący miętą i idealny na ostatnie, upalne dni, żel pod prysznic.

Następnie wystąpiła pani Dagna, przedstawicielka marki Soraya (klik). Opowiedziała nam trochę o nowościach marki: sześciu płynach do higieny intymnej (w tym moim ulubionym dla aktywnych kobiet, którego recenzję możecie przeczytać TUTAJ) oraz serii wyszczuplająco-ujędrniającej Body Diet24. Pani Dagna jak zawsze mówiła krótko i zwięźle, odpowiadała też wyczerpująco na zadawane pytania.

pani Dagna z Soraya
Pełna seria płynów do higieny intymnej, Soraya Lactissima
Seria wyszczuplająco-ujędrniająca, Body Diet24
Zdjęcie grupowe z Soraya

Na spotkaniu nie mogło oczywiście zabraknąć przeciskanej przez naczelną baristkę blogosfery (czyt. mnie) kawy ;).



Równie obowiązkowym punktem spotkań jest wymiana kosmetyczna "Bierz co chcesz". Każdy wykłada kosmetyki, które z jakiegoś powodu się u niego nie sprawdziły, w zamian zabiera to, co mu się spodobało :) Świetna sprawa na pozbycie się niesprawdzających się u nas kosmetyków, które dla kogoś mogą stać się hitem.


Nie zabrakło też zadania domowego, które wykonane zostało tylko przez 4 osoby (niestety część z nas nie ma drukarek, ma kota ;), itd., więc zgłosiliśmy nieprzygotowanie do lekcji). Zadaniem domowym było wykonanie makijażu na facechart'ach. Dziewczyny spisały się na medal i wygrały zasłużone nagrody, w postaci odżywek do rzęs ufundowanych przez markę Coloris.

Prace konkursowe prezentowały się następująco:
 I. miejsce
 

Autorka: Kornelia, córka Anety
ipodajtodalej.blogspot.com


 I. miejsce ex aequo
Autorka: Yzma87
yzmacosmetics.blogspot.com

Autorka: Pepa
tiki-tiki-kosmetyki.blogspot.com
Autorka: Aja
rarityikosmetyki.blogspot.com
Następnym punktem spotkania był pokaz makijażu. Wykonywany miał być na kosmetykach marki Eveline, niestety kosmetyków była niewystarczająca ilość do wykonania pełnego makijażu, dlatego Alicja ograniczyła się do krótkiej prezentacji otrzymanych produktów, m.in. mojej ukochanej maskary Fiberblast (recenzja).


Kolejnym punktem był pokaz makijażu wykonywanego przez Alicję kosmetykami marki Kobo na naszej gospodyni, właścicielce Zielonej Mydlarni, Klaudii. Przed wykonaniem makijażu Alicja krótko opowiedziała nam o każdym z kosmetyków, których będzie używała, podkreślając jego zalety.


Makijaż wykonany przez Alicję był bardzo subtelny i naturalny, a Klaudia wyglądała w nim pięknie.


Do makijażu Alicja użyła: Kobo Mat Make Up, korektorów Modeling Illuminator i Perfect Stick, cieni mono i fashion, pyłku pure pearl (który na pewno niebawem pojawi się w mojej kosmetyczce), tuszu XXL, bazy pod pomadkę i pomadki Fashion.

Po pokazie makijażu przyszła pora na kolejny konkurs, tym razem z marką Duafe. Nagrodami były trzy, przepiękne i bardzo oryginalne słoiki masła Shea, a zgarnęły je, za odpowiedzi dotyczące najbardziej oryginalnego zastosowania tego produktu, Dominika, Alicja i Aja.


Na koniec dary zebrane dla zwierzaków z Rybnickiego Schroniska.


Dzień był upalny i duszny, ale czas upłynął szybko we wspaniałej atmosferze i tuż po 20.00 trzeba było się zbierać odstawić Cholerę Naczelną na autobus do domu.
Spotkanie było bardzo miłe i sympatyczne, pomimo wielkiego upału bawiłam się wyśmienicie, spotkałam ze znajomymi blogerkami, poznałam kilka nowych osób znanych już z blogosfery.

Alicja (Kaprysek) i Kornelia
Dominika, czyli Cholera Naczelna
Nasza gospodyni, Klaudia
właścicielka Zielonej Mydlarni
Łukasz w bardzo oryginalnym kombinezonie
Od lewej: Kornelia, Aja, Aneta, Paulina, Pepa
i Bartosz (mąż Alicji)
Odpoczynek na świeżym powietrzu
Od lewej: Gosia, Romek, Dominika
NIE!!! Tylko nie zdjęcie!!!
Gosia i Alicja, w tle Łukasz

Dziękuję bardzo Alicji za wzorową organizację spotkania, Łukaszowi za humor jaki do niego wniósł, Klaudii i Kamilowi z Zielonej Mydlarni za udostępnienie miejsca, marce Sylveco i Dagnie z Soraya za prezentacje, a także naszym sponsorom za wspaniałe upominki.

Sponsorzy spotkania

Chciałam również podziękować pani Olimpii z Wizaz24.pl za wspaniały list :)


No i Wam dziewczyny (i chłopaku) oczywiście, za wspaniale spędzone popołudnie w miłym towarzystwie.

Pozdrawiam, 

wtorek, 5 sierpnia 2014

Kolorowy wtorek - ESSIE Sand Tropez, czyli... mierzę się z legendą

Jak zapewne wiecie, lakiery ESSIE należą do moich ulubieńców, jednak ze względu na cenę kupuję raczej te kolory, które dostępne są w promocji. Niestety kolor o którym będę pisała dzisiaj w promocji nie bywał dostępny i, obok równie kultowego w blogosferze ESSIE Fiji jest jednym z dwóch kolorów kupionych w szalonej cenie regularnej. A jak legendarny odcień sprawdził się u mnie? Zapraszam na mini recenzję.

ESSIE
Sand Tropez

Na zdjęciu kolor jest trochę ciemniejszy niż w rzeczywistości

Dostępność: na pewno są w szafach ESSIE w Superpharm, widziałam je też w Hebe, no i na pewno on-line.
Cena: 31,99 zł
Pojemność: 13,8 ml

Kolor +
Niby zwyczajny nude, a jednak ma w sobie coś niezwykłego, niepowtarzalnego i łapiącego za serce. Piękna, kawa z dodatkiem dużej ilości mleka, kremowy, bez drobin. Jak dla mnie nude idealny.

Wykończenie +
Jak już wspomniałam kremowe, błyszczące. Błyszczenie jest poprawne, choć z lakierem nawierzchniowym (SV) byłoby zapewne bardziej spektakularne. 



Konsystencja +
Moim zdaniem dobra, nie smuży, ładnie się rozprowadza, nie zalewa skórek.

Aplikacja +
Uwielbiam szerokie pędzelki lakierów tej marki, bo doskonale się nimi nakłada lakier na płytkę. Aplikacja nie sprawia żadnych problemów.

Krycie +
Do pełnego krycia wystarczą dwie warstwy (+ warstwa podkładu, w moim przypadku Eveline, odżywka diamentowa). Jest to wynik zadowalający.


To zdjęcie chyba najlepiej oddaje
rzeczywisty kolor lakieru na płytce

Schnięcie -
No i tutaj mam problem. Nie wiem czy wina leży po stronie afrykańskich wręcz upałów panujących u nas w sobotę (i przez ostatnie 2 czy nawet 3 tygodnie), czy tego, że nie nałożyłam lakieru wykończeniowego, a jestem jednak przyzwyczajona do używania wysuszaczy. Niby lakier był pozornie suchy i utwardzony po ok. 30 minutach, ale gdy wieczorem, kilka godzin po nałożeniu, próbowałam otworzyć opakowanie z cieniem, został mi po nim ślad (wgłębienie) na lakierze...

Trwałość -
Niestety drobne odpryski pojawiły się po pierwszym dniu. Trzeciego dnia lakier domagał się zmycia. :( Jestem rozczarowana. Ale, jak wspominałam, nie użyłam lakieru wykończeniowego, a i płytki nie przygotowałam tak, jak zwykłam to robić pod lakiery Essie.

Zmywanie +
Bezproblemowe, szybkie, nie brudzi skórek, schodzi natychmiast z płytki.

Opakowanie +
Klasyczna buteleczka dla lakierów tej marki, kwadratowa, z wytłoczoną nazwą marki. Bardzo lubię te buteleczki. 


W kilku słowach: W sumie mam mieszane uczucia. Z jednej strony kolor skradł moje serce, jest idealny, piękny, delikatny. Szalenie mi się podoba. Z drugiej strony lakier niemożliwie długo schnie, bez lakieru nawierzchniowego ani rusz. Choć jak wspomniałam, może być to wina straszliwych, nieludzkich wręcz upałów. No i nie jest niestety specjalnie trwały. Ale i tak ESSIE Sand Tropez zostanie ze mną na zawsze, właśnie ze względu na cudowny kolor.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Opinia jest subiektywna.

Pozdrawiam,

Wakacyjny konkurs - WYNIKI

Nadszedł dzień na który czekały miliony... no dobra, może nie miliony. Ale myślę, że te osoby, które zgłosiły się do konkursu czekały na wyniki z mniejszą lub większą niecierpliwością. No i doczekały się :)


Na konkurs przyszło 29 zgłoszeń, za co bardzo Wam dziękuję. W szczególności dziękuję tym 20 osobom, którym poza zgłoszeniem chciało się napisać choć jedno zdanie odpowiedzi na konkursowe, choć nieobowiązkowe, pytanie.

Na szczególne wyróżnienie zasługują:
Chwila dla siebie
alapadma
Immenseness
gosia wk


których odpowiedzi czytałam z dużą przyjemnością i dziękuję Wam za szczególny wysiłek włożony w udział w zabawie.

Ale zwycięzca może być tylko jeden i tutaj bezkonkurencyjnie wygrywa...


Za wspaniałą odpowiedź, przy czytaniu której łezka mi się w oku zakręciła :)

Zwyciężczyni serdecznie gratuluję i czekam na adres, by wysłać do Ciebie nagrody, które, mam nadzieję, sprawią Ci wiele frajdy i przyjemności.

 
A pozostałym serdecznie dziękuję za udział w zabawie. Wspaniale jest robić konkursy, gdy są chętni do udziału w nich.

Pozdrawiam,