Luna była najukochańszym, miziastym kociakiem jakiego znałam. Uwielbiała przychodzić i kłaść się na moim biuście gdy oglądałam filmy, w nocy niemal codziennie przychodziła, najpierw mnie ugniatała, a potem układała się na mnie do snu. Gdy rano krzątałam się po kuchni, zaglądała do niej z oparcia kanapy miaucząc głośno i domagając się uwagi.
Tak bardzo będzie mi jej brakowało.
Miała zaledwie 3 lata i 10 miesięcy, była z nami 3,5 roku, od maleńkiej kuleczki po dorosłą kotkę, która nadal czasem zachowywała się jak mały kociak. Uwielbiała zabawy z wędką i piórkami, była strasznym łakomczuchem. Zawsze przybiegała do mnie gdy tylko pojawiłam się w kuchni. Na dźwięk rozrywanej saszetki czy krojonego mięsa miauczała głośno jakby miesiąc nie jadła. Uwielbiała wysiadywać na parapecie i obserwować ptaki i owady za siatką.
Uwielbiała gryźć cienkie kabelki słuchawek, kraść patyczki higieniczne, raz ukradła mi z talerza skórkę kurczaka :) Wstążki, papierki, pakowanie prezentów czy ścielenie łóżka - tam była pierwsza ganiając za ręką wygładzającą fałdy czy końcówką wstążki na paczce. Szarpała worki i reklamówki, ganiała komary i mole po domu. Często wskakiwała na drzwi i potrafiła przesiedzieć na nich kilkadziesiąt minut. Bała się wody i nie cierpiała czesania, za to przyzwyczaiła się do obcinania pazurków.
Zdarzało jej się wyciągać śmieci ze śmietnika, gdy poczuła wędlinę, albo żółty ser. Potrafiła upić mleko z mojego kubka, raz ukradła usmażony filet z indyka.
Uwielbiała ryby, surowe mięso, saszetki i kocie smakołyki.
Szalała czując zapach kocimiętki.
Choroba zabrała ją szybko i niepodziewanie. Zator, którego pierwotną przyczyną była wrodzona kardiomiopatia serca. Choroba nie do wykrycia, bo nie dawała żadnych objawów. Aż do momentu, gdy było za późno.
Lunka biega sobie już po drugiej stronie tęczy, nie cierpi. Dołączyła do mojej kochanej mamy i dziadka, którzy również odeszli przedwcześnie. Jest na pewno szczęśliwa. To nas najbardziej dotyka śmierć najbliższych. A Luna była członkiem naszej rodziny.
Kahlan, nasza druga kotka, również chodzi jakaś apatyczna. Chyba tęskni o ile kotki odczuwają tęsknotę.
To Luna była pierwsza, a Kahlan wzięliśmy, aby Luna nie czuła się samotna. Przewrotność losu, teraz to Kahlan została sama...
Nigdy nie zapomnę jej miękkiego futerka, jej słodkich łapek i pyszczka, który rozbrajał mnie za każdym razem. Nie mogę się od wczoraj pozbierać. Cały czas łapię się na tym, że czekam aż do mnie przyjdzie i się przytuli. Niestety już nigdy tak się nie stanie... Nie dotarło do mnie jeszcze tak do końca, że już jej nie ma...
Luna, będziemy za Tobą bardzo tęsknić ;(
jezu serducho i pęka : /
OdpowiedzUsuńsmutne... :(
OdpowiedzUsuńwspółczuje :( to okropnie smutne :( sama mam koteczkę i jak sobie pomyślałam, że mogłaby odejść ode mnie, to aż mi się coś robi...
OdpowiedzUsuńPrzykro mi strasznie. Luneczka na pewno jest teraz szczęśliwa bo ma się nią kto opiekować.
piękna była..na pewno jest teraz także szczęśliwa tak jak była u Ciebie.
OdpowiedzUsuńOdejście ukochanego zwierzaka jest bolesne. Musiałam pożegnać moją ukochaną psinkę i dwa koty. Bardzo je kochałam. Mam nadzieję, że szybko się pozbierasz po tej stracie, a wspomnienia, które pozostały będą powodować tylko uśmiech na Twojej twarzy!
OdpowiedzUsuńWspółczuję:( człowiek tak strasznie się przywiąże, pokocha, piastuje i nagle kocizny zabraknie i jest rozpacz...moją kociznę musieliśmy uśpić po 17 latach, żyła długo i intensywnie, bo uwielbiała siedzieć na polu i polować, jednak to nie zmienia faktu, że było ciężko, zwłaszcza, że ktoś ją otruł i musieliśmy ją uśpić.
OdpowiedzUsuńwspółczuje, wiem co to znaczy 3maj się
OdpowiedzUsuńprzykro mi :(
OdpowiedzUsuńPrzykro mi. Współczuję. Pięknie o niej napisałaś!
OdpowiedzUsuńBiedne Maleństwo :( Taki uroczy Kociak... Ale już się nie męczy, na pewno też tęskni za Tobą, spotkacie się jeszcze :).
OdpowiedzUsuńPS Ale była urocza, gdy była taka maluteńka! Pewnie uważała Cię za swoją Mamę...
Jeszcze raz, Kochana - bardzo współczuję :( Nie moge sobie nawet wyobrazic co teraz czujesz! :(((
OdpowiedzUsuńBardzo współczuję :( to napewno wielka strata, też mam kotkę i świetnie rozumiem to, co piszesz... Strasznie przeżywałabym, gdyby jej zabrakło... Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńmocno przytulam ;*
OdpowiedzUsuńAle słodziaczek, tak bardzo Ci współczuje :( Wiem, co czujesz, sama straciłam kilka kotków... :(
OdpowiedzUsuńWspółczuję, sama wiem co to znaczy :(
OdpowiedzUsuńByla slodkim kotkiem :( Moj bezdomniak Chiniu tez niedawno odszedl, nikt nie wie co sie z nim stalo, wyszedl i juz nigdy wiecej nie wrocil ;((( Wiem, jak to boli :(
OdpowiedzUsuńnie wiem czy mogę napisać, ze wiem co czujecie...ale też mam dwa koty i też straszliwie mocno je kocham....dlatego mogę napisać, ze nam uczucie przywiązania do kota...to nie koty, to nasze dzieci....
OdpowiedzUsuńbardzo mi przykro....przyjmijcie moje kondolencje....to musi boleć ;((((
choroba nie wybiera, najwazniejsze ze na codzien miala dobry dom.
OdpowiedzUsuńech na pewno przeżyła te 3 latka radośnie z Wami...
OdpowiedzUsuńo nie :(((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam bardzo za miłe i ciepłe słowa wsparcia :*
OdpowiedzUsuńmy też w zeszłym tygodniu pożegnaliśmy czworonożnego członka rodziny, matko jak to boli, ale właśnie pociechą są te cudne lata przeżyte razem. Trzymaj się Kochana :)
OdpowiedzUsuńAle to smutne, przykro mi :**
OdpowiedzUsuńWiem jak to boli, bardzo tęskniłam za swoim psem w nastoletnich latach.
Rany, ścisnęłaś mnie za serce tym postem. Niezwykle mi przykro z powodu Twojej straty. Strata pupila może boleć tak samo mocno, jak strata członka rodziny lub przyjaciela. Sama tuż przed Bożym Narodzeniem straciłam suczkę (również nazywała się Luna!), także przez chorobę serca.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że za jakiś czas dojdziesz po siebie. Trzymaj się! <3
Bardzo mi przykro :( Mam psa i kota, bardzo kocham zwierzęta i 1,5 roku temu przezyłąm odejście mojej kotki, tez niespodziewane, nagłą śmierć sercowa... 3 lata to tak malutko... Twoja kotka była pięknym małym kochaniem, jeszcze raz przykro mi :(
OdpowiedzUsuńGreat post! I really like your blog, I'm following you now on gfc and g+. Checkout my blog and if you like it follow me too. Let's keep in touch! :D
OdpowiedzUsuńhttp://beautybeybi.blogspot.com.tr/
Wiem co czujesz :( Współczuję :( niedawno zginął nasz york. Jego filmik jak grał w balonika dodałam na FB niedługo przed tym jak został śmiertelnie potrącony. Bardzo nam go brakuje - zwierzę kocha się jak członka rodziny...
OdpowiedzUsuńAż się rozpłakałam :( pięknie to napisałaś, a kociczka była przepiękna.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro... Wiem, co czujesz, bo ja też jestem ogromną kociarą i w lutym odszedł mój ukochany Chesterek, strasznie mi go brakuje. Był moim najukochańszym dzieciaczkiem. Chcę wierzyć, że oboje teraz są szczęśliwsi.
Śliczna kocica :) Szkoda, że już jej nie ma. Pozdrawiam i trzymaj się :*
OdpowiedzUsuń