środa, 25 lutego 2015

TAG: Moja makijażowa historia

Ponieważ makijaż jest moją pasją i wykonuję go niemal codziennie, dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami TAG'iem, który jakiś czas temu był niezwykle popularny w blogo- i vlogosferze. A mianowicie...



1. W jakim wieku zaczęłaś się malować?
Pełny, codzienny makijaż nosiłam od pierwszej klasy liceum, a więc zaczęłam się malować w wieku 15 lat.

2. Jak to się zaczęło, że zainteresowałaś się makijażem?
Hmm, w sumie sama nie wiem. Tak po prostu dotarło do mnie pewnego dnia, że makijaż i wizaż to coś, czym być może chciałabym się kiedyś zająć... W sensie wykonywania makijażu na sobie, makijaż fascynował mnie od dziecka, gdy często przyglądałam się mamie lub babci jak wykonywały swój codzienny makijaż.

Makijaż lata 20-ste, interpretacja własna

3. Jakie są niektóre z Twoich ulubionych marek?
W sumie nie mam jakichś bardzo konkretnych ulubionych marek, lubię konkretne produkty, a nie marki. Marki u mnie najpopularniejsze to Inglot, Rimmel, Revlon, Bell, Eveline, W7, Golden Rose.

4. Co znaczy dla Ciebie makijaż?
Dzięki umiejętnie dobranemu i wykonanemu makijażowi twarz nabiera wyrazu, dobry makijaż może uwydatnić zalety a ukryć wady naszego wyglądu.

Makijaż lata 30-ste, interpretacja własna

5. Jeśli mogłabyś nałożyć na twarz tylko jeden produkt, co by to było?
Produkt do brwi (kredka, cień, Aqua Brow, cokolwiek).

6. Co najbardziej lubisz w makijażu?
To, że dzięki niemu możemy się poczuć wyjątkowo, jak już też wspomniałam pozwala on ukryć mankamenty a uwydatnić zalety naszej urody.

Makijaż lata 40-ste, interpretacja własna

7. Co myślisz o tanich i drogich kosmetykach?
Cena ma dla mnie znaczenie bardzo drugorzędne. Liczy się jakość, a o niej niestety nie zawsze świadczy wysoka cena. Można trafić na doskonałe kosmetyki za grosze i buble za duże pieniądze.

8. Jaką radę dałabyś początkującym?
Im mniej tym lepiej. Najlepszy makijaż dzienny to taki, którego niemal nie widać. Oszczędzałabym też na podkładach i pudrach, umiejętnie dobierała ich kolory, a także zapoznała się dokładnie co oznacza określenie "nude", zanim skończymy z trupią szminką na ustach.

Makijaż lata 50-te, czyli moja interpretacja MM

9. Jakiego makijażowego trendu nigdy nie rozumiałaś?
Brwi odrysowanych od szklanki, szminek w odcieniu beżowym, błyszczyków w odcieniu majtkowego różu, posklejanych rzęs i cieni nałożonych bez żadnego cieniowania.

10. Co myślisz o makijażowej społeczności na bloggerze?
Jeśli chodzi o makijażowe blogerki czy vlogerki wybieram raczej te z YouTube, lubię podglądać ich warsztat i uczyć się nowych rzeczy, choć tak na prawdę to praktyka czyni mistrza.

Makijaż lata 60-te, Interpretacja własna

Pozdrawiam,


poniedziałek, 23 lutego 2015

Recenzja - White Flower's Experience - Błoto z Morza Martwego, maseczka pielęgnująca

Nasza skóra wymaga pielęgnacji i dobrego traktowania. Poza odpowiednim demakijażem i codziennym nakładaniem kremu, przynajmniej raz w tygodniu powinnyśmy zafundować jej peeling, a zaraz po nim odpowiednio dobraną maseczkę, którą powinnyśmy powtórzyć jeszcze przynajmniej raz, a najlepiej dwa razy (w tym samym tygodniu). Osobiście nie zawsze mam czas i ochotę na takie zabiegi (brakuje mi strasznie październikowych akcji maseczkowych Maliny, wtedy umiałam się spiąć i byłam bardzo regularna), jednak staram się przynajmniej ten raz w tygodniu zafundować mojej cerze jakąś maseczkę. Tym razem padło na produkt nieznanej mi wcześniej marki (a poznanej dzięki Alicji i blogerskiemu spotkaniu). Mowa o...

White Flower's Experience 
Błoto z Morza Martwego
Maseczka pielęgnująca
Z dodatkiem olejku ze słodkich migdałów i witaminy E
Cera sucha


Co mówi producent? (www) 
Maseczka pielęgnacyjna do cery suchej i wrażliwej to unikalne, wyważone połączenie działania minerałów z Morza Martwego z delikatnym, odżywczo-pielęgnacyjnym działaniem olejku ze słodkich migdałów. Błoto z Morza Martwego, znane i stosowane od tysiącleci, oczyszcza i regeneruje skórę. Bogaty w witaminę E olejek ze słodkich migdałów nawilża i pielęgnuje skórę. Dzięki wyjątkowo dobremu wchłanianiu się, olejek nie powoduje efektu lepkości i przetłuszczenia skóry.
Witamina E zawarta w olejku słodkich migdałów to silny antyoksydant, który przeciwdziała starzeniu się skóry poprzez neutralizację wolnych rodników niszczących kolagen i elastynę w tkance łącznej skóry. Witamina E pomaga także wzmocnić barierę ochronną naskórka.

EFEKTY STOSOWANIA MASECZKI PIELĘGNACYJNEJ: Maseczka poprawi kondycję Twojej skóry, wygładzi ją i oczyści pory skóry, skoryguje drobne niedoskonałości, zaś dzięki zawartości olejku ze słodkich migdałów skóra zostanie nawilżona i odżywiona.  Widoczna poprawa kondycji skóry w większości przypadków nastąpi już po jednorazowym zastosowaniu maseczki.

Skład: Porządny, bez zbędnej chemii (może poza substancjami zapachowymi). Co ciekawe, skład na opakowaniu różni się od tego podanego na stronie producenta.

Maris Limus - błoto z morza martwego 
Aqua - woda, rozpuszczalnik 
Lauryl Glucoside - niejonowa substancja powierzchniowo czynna, substancja, myjąca, emulgator O/W 
Prunus Amygdalus Dulcis Oil - olejek ze słodkich migdałów, kondycjoner 
Glyceryl Stearate Citrate - niejonowa substancja powierzchniowo czynna, emulgator W/O, modyfikator reologii 
Cetearyl Alcohol - niejonowa substancja powierzchniowo czynna, emolient tłusty, substancja konsystencjotwórcza 
Glycerin - humekant, hydrofilowa substancja nawilżająca 
Caprylic/Capric Triglyceride - emolient tłusty, modyfikator reologii 
Xanthan Gum - modyfikator reologii 
Panthenol - prekursor witaminy B5, hydrofilowa substancja nawilżająca, humekant 
Tocopheryl Acetate - antyoksydant, hamuje TEWL, zapobiega podrażnieniom i łagodzi je 
Hyaluronic Acic - humekant, substancja nawilżająca, kondycjoner 
Phenoxyethanol - konserwant 
Benzoic Acid - konserwant 
Dehydroacetic Acid - konserwant 
CI 77266 - barwnik 
Parfum - substancje zapachowe
Źródło: CosIng, kosmopedia.org

Cena regularna: 5,50 zł (w sklepie internetowym)
Pojemność: 10 ml
Dostępność: znalazłam je w sklepie internetowym, dostaniecie je także w drogeriach, np. w Rossmanie

Moja opinia. 
Opakowanie: Aluminiowa saszetka. Jak wiecie nie przepadam za tego typu opakowaniami. Graficznie dość ciekawie i ładnie. 
Konsystencja: Maseczka ma konsystencję lekkiego, wilgotnego błota, dobrze się rozprowadza pędzelkiem. 
Kolor: Błotny, lekko zielonkawy. 
Zapach: Bardzo trudny do scharakteryzowania, subtelny, ledwie wyczuwalny. 
Pojemność/wydajność: Opakowanie w którym znajduje się 10 ml maseczki wystarczy na aplikację na twarz i szyję, na dekolt niestety już nie.

Co mi się podoba:
+ doskonale się rozprowadza pędzelkiem
+ ma dobrą konsystencję, nie spływa ze skóry
+ nie zasycha (ale może to kwestia długości trzymania produktu na skórze)
+ łatwo się zmywa gąbeczką
+ skóra jest dobrze, choć w delikatny sposób oczyszczona
+ skóra jest gładka i sprężysta
+ nie przesusza skóry, wręcz delikatnie ją nawilża
+ po zmyciu maski nie mam natychmiast konieczności aplikacji kremu
+ po zmyciu maski skóra na policzka była lekko zaczerwieniona, jednak szybko ten efekt zniknął

Co jest mi obojętne:  
+/- cena
+/- dostępność

Co mi się nie podoba:
- podczas zmywania trzeba bardzo uważać, bo brudzi wszystko naokoło
- maseczkę trzymałam przez ok. 5-6 minut, gdyż podczas zabiegu czułam mrowienie i szczypanie na policzkach 


W kilku słowach: Maseczka bardzo fajnie się sprawdziła. Oczyściła pory, wygładziła skórę, nawilżyła ją. Po zmyciu maski skóra była zdrowo zaróżowiona i wyglądała bardzo promiennie. Pomimo dyskomfortu jaki odczuwałam podczas zabiegu (szczypanie  okolicy policzków), maseczka warta jest wypróbowania, bo na prawdę fajnie działa.

Czy kupię ponownie?
TAK

Ocena ogólna:
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo dziękuję producentowi marki White Flower's Experience
za możliwość przetestowania produktu.

Opinia jest subiektywna, a fakt otrzymania produktu nieodpłatnie nie miał na nią wpływu.

Pozdrawiam,

piątek, 20 lutego 2015

(Nie) kosmetycznie - Dermasova - Twoja skóra śpi spokojnie

Na Noworocznym Spotkaniu Blogerskim w Sosnowcu (relacja) otrzymałyśmy do testów między innymi rękawiczki marki Dermasova. Szczerze mówiąc zupełnie nie wiedziałam jak się do tej recenzji zabrać, nie mam bowiem problemów z atopowym zapaleniem skóry, a skóra moich dłoni nie jest bardzo problematyczna, najczęściej wystarcza jej zwykły krem do rąk. Dlatego też post nie będzie typową recenzją, a bardziej informacją na temat produktu z kilkoma tylko drobnymi uwagami z mojego osobistego doświadczenia. Mimo wszystko mam nadzieję, że będziecie zainteresowani, zapraszam więc do lektury.

Produkty marki Dermasova zostały stworzone z myślą o osobach, w szczególności dzieciach, cierpiących na AZS, czyli atopowe zapalenie skóry.
Atopowe Zapalenie Skóry (AZS) to przewlekłe nawrotowe schorzenie rozpoczynające się przeważnie w wieku dziecięcym. Atopowe zapalenie skóry i jego leczenie stanowi jedno z ważniejszych problemów XXI. wieku.
Podstawowymi objawami atopowego zapalenia skóry są: nadmierna suchość skóry (efekt nieprawidłowej syntezy lipidów w naskórku w wyniku czego uszkodzona jest mechaniczna bariera ochronna skóry i zwiększona jest przeznaskórkowa utrata wody) oraz znaczne obniżenie tolerancji świądu. „Skóra atopowa” – tak lekarze nazywają skórę o takich cechach. W fazie ostrej choroby pojawiają się zmiany skórne, które mają charakter wysiękowy, a w fazie przewlekłej choroby mamy do czynienia z suchymi ogniskami wyprysku atopowego.


Linia produktów DERMASOVA powstała w wyniku chęci pomocy dziewczynce chorej właśnie na AZS.
Produkty tej linii uszyte są z Materiału Evolon®, który ma właściwości antyroztoczowe, a także antybakteryjne i zapobiegające rozwojowi grzybów ze względu na istnienie włókien srebra w materiale.
Z badań naukowych wynika, że profilaktyka antyroztoczowa oraz antybakteryjna dla skóry atopowej jest niezbędna, w celu wykluczenia nadkażenia m.in. bakteryjnego, które jest częste przy atopowym zapaleniu skóry.

Celem marki jest zaproponowanie rodzicom dzieci chorych na atopowe zapalenie skóry takiej bielizny nocnej, która wspomaga leczenie chorej skóry (azs u dzieci). W ofercie firmy znajduje się odzież dla atopika o sprawdzonym działaniu antyroztoczowym oraz zapobiegającym rozwojowi grzybów i bakterii na skórzewłaściwości Evolon® w tym zakresie nie budzą żadnych wątpliwości. Potwierdzają to odpowiednie certyfikaty.
W leczeniu atopowego zapalenia skóry nie bez znaczenia jest również wsparcie emocjonalne dziecka, badania naukowe wskazują bowiem na fakt, że AZS u dzieci pogłębia się w wyniku stresu. Noszenie piżamki, która nie będzie kojarzyć się z bandażami, może wspomóc dziecko w trudnym procesie choroby. Dzięki temu nie jest ono narażone na to, że jego życie będzie wypełnione samym procesem leczenia skóry – największego z naszych organów.


Co mówi producent? (www) 
Rękawiczki Pielęgnacyjne DERMASOVA.
pomagają osobom dorosłym pielęgnować podrażnioną skórę dłoni.

Rękawiczki Pielęgnacyjne DERMASOVA wspomagają walkę z chorobami skóry, w szczególności z atopowym zapaleniem skóry (AZS). Mogą pomóc osobom uczulonym na roztocza, czy chorującym na inne choroby skóry, w tym na wyprysk z podrażnienia.

DERMASOVA ma właściwości antyalergiczne i jest całkowicie bezpieczną metodą wspomagającą leczenie objawów wszelkich stanów zapalnych skóry oraz jej pielęgnacji, w szczególności przeznaczona dla skóry cierpiącej z powodu atopowego zapalenia skóry i wyprysku z podrażnienia. 
DERMASOVA Rękawiczki Pielęgnacyjne stanowią uzupełnienie ochrony skóry, szczególnie w sytuacji kiedy na co dzień z powodów zawodowych nie jesteśmy w stanie wyeliminować czynników drażniących. Naszym celem jest zaproponowanie dorosłym osobom, które cierpią z powodu atopowego zapalenia skóry i innych chorób skóry, dodatkowego, oprócz konwencjonalnego leczenia, sposobu wspomagania leczenia chorej skóry.
Rozmiary: S, M, L, XL
Cena: od 39,00 zł do 47,00 zł (w zależności od rozmiaru)
Dostępność: on-line, na stronie producenta DEMASOVA


W kilku słowach: 
Rękawiczki uszyte są z bardzo przyjemnego dla skóry, miękkiego materiału. Osobiście używałam ich nakładając rękawiczki na potraktowane wcześniej peelingiem i sowicie pokryte kremem nawilżającym dłonie. Po zabiegu skóra dłoni była przyjemnie miękka, doskonale nawilżona i gładka, choć trudno mi zweryfikować na ile był to efekt samego zabiegu a na ile rękawiczek. Zabieg taki sam w sobie jest mocno nawilżający i ja nie widzę większej różnicy w efektach z zastosowaniem rękawiczek czy bez nich. Osobiście odczuwałam podczas zabiegu delikatny efekt chłodzenia, nie wiem czy to kwestia odczucia, czy rzeczywiście produkt tak działa. Niestety trudno mi zweryfikować również ich działanie antyroztoczowe (musiałabym zrobić badania pod mikroskopem) czy też przynoszące ulgę przy ASZ, bo jak wspomniałam, nie cierpię na takie problemy skórne. Moje rękawiczki są też dla mnie ciut za małe (otrzymałam rozmiar "M", dlatego ciężko było je nałożyć na pokrytą grubą warstwą kremu dłonie.
Rękawiczki można prać w pralce w temperaturze 95 stopni, producent zaleca je wyprać lub wywietrzyć również przed pierwszym użyciem. 

Ocena ogólna:
Z uwagi na fakt iż nie mam wielkich problemów ze skórą dłoni, a tym bardziej z AZS, powstrzymam się od końcowej oceny tego produktu.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo dziękuję oraz producentowi marki DERMASOVA za możliwość przetestowania produktu.
Opinia jest subiektywna, a fakt otrzymania produktu nieodpłatnie nie miał na nią wpływu.


Pozdrawiam,


wtorek, 17 lutego 2015

Recenzja - AA Ultra Nawilżanie - Nawilżający płyn micelarny

Płyn micelarny to kosmetyk, który zawsze znajduje się w moim domu. Używam go zarówno do demakijażu jak i w porannej pielęgnacji mojej cery. Na dwóch ostatnich spotkaniach blogerskich w paczce z kosmetykami marki Oceanic (konkretnie AA) otrzymałam m.in. właśnie płyn micelarny. Czy spełnił on moje wymagania? Zapraszam na recenzję.

AA Ultra Nawilżanie
Nawilżający płyn micelarny pielęgnujący rzęsy


Co mówi producent? (opakowanie) 
Dzięki strukturom micelarnym doskonale usuwa makijaż i wszelkie zanieczyszczenia z powierzchni skóry, zapewniając niezwykle wysoką skuteczność oczyszczania.
Kwas hialuronowy, pozostawiając na skórze delikatny film ochronny, zapobiega przeznaskórkowej utracie wody i utrzymuje odpowiedni poziom nawilżenia.
Prowitamina B5 nadaje skórze miękkość i gładkość oraz doskonale pielęgnuje rzęsy.
Ekstrakt z alg Durvillea antartica wspomaga działanie nawilżające i chroni skórę przed przesuszeniem.

Skład: Nie jest zły, powiedziałabym, że poprawny jak na kosmetyk drogeryjny, nie zawiera parabenów czy konserwantów pochodzących od formaldehydu, substancje zapachowe na szarym końcu składu, kilka substancji odżywczych i kondycjonujących.


Aqua - woda, rozpuszczalnik 
Propylene Glycol - humekant, hydrofilowa substancja nawilżająca skórę 
Sodium Cocoamphoacetate - amfoteryczna substancja powierzchniowo czynna, bardzo łagodna substancja myjąca, pianotwórcza i stabilizująca pianę 
Glycerin - humekant, hydrofilowa substancja nawilżająca skórę 
Polysorbate 20 - niejonowa substancja powierzchniowo czynna, hydrofilowa, emulgator O/W, solubilizator 
Durvillea Antartica Extract - wyciąg z alg, substancja filmotwórcza, kondycjoner 
Sodium Hyaluronate - substancja hydrofilowa, filmotwórcza, kondycjoner, humekant 
Betaine - związek hydrofilowy o działaniu silnie nawilżającym, antystatyk, humekant 
Allantoin - substancja aktywna, działa przeciwzapalnie, łagodzi podrażnienia, wspomaga procesy regeneracji i odbudowy naskórka, stymuluje proces gojenia się ran, działa silnie nawilżająco 
Panthenol - prowitamina B5, hydrofilowa substancja nawilżająca, działa przeciwzapalne, przyspiesza procesy regeneracji naskórka, nadaje skórze uczucie gładkości, humekant 
PEG-12 Dimethicone - niejonowa substancja powierzchniowo czynna, emolient, substancja niekomedogenna, emulgator O/W 
Citric Acid - kwas cytrynowy, sekwestrant, regulator pH 
Polyaminopropyl Biguanide - konserwant 
Parfum - substancje zapachowe 
Tetrasodium EDTA - sekwestrant, konserwant
Źródło: CosIng, kosmopedia.org

Cena regularna: ok. 13 zł
Pojemność: 200 ml
Dostępność: drogerie on-line oraz stacjonarne (np. Rossmann)

Moja opinia. 
Opakowanie: Butelka z białego, trwałego plastiku z klapką typu 'klik'. Pod światło widać ile produktu zostało w środku. Zamknięcie jest pewne, ale trzeba je mocno docisnąć, aby się nie otwarło np. w kosmetyczce.
Konsystencja: Typowa dla płynu micelarnego czyli woda.
Kolor: Bezbarwny.
Zapach: Przyjemny, świeży, choć ma w sobie jakąś dziwną nutkę. Chwilę pozostaje na skórze.
Pojemność/wydajność: Opakowanie zawiera 200 ml produktu, wydajność oceniam jako przeciętną.

Co mi się podoba:
+ przyjemny zapach
+ dobrze usuwa zanieczyszczenia ze skóry oraz makijaż
+ pozostawia skórę odświeżoną i czystą
+ solidne opakowanie z mocnym zamknięciem

Co jest mi obojętne:  
+/- średnio radzi sobie z makijażem oczu, nie zawsze dokładnie go domywa
+/- zamknięcie trzeba mocno docisnąć
+/- nie zauważyłam jakiegoś specjalnego działania na rzęsy
+/- cena

Co mi się nie podoba:
- czasami podrażnia mi oczy
- czasami tworzy na skórze twarzy emulsję (nie zawsze, nie wiem od czego to zależy)
- pozostawia na skórze lekko lepiący się film 

W kilku słowach: Płyn micelarny AA jest produktem poprawnym. Dobrze radzi sobie z usuwaniem makijażu i zanieczyszczeń z twarzy, gorzej z demakijażem oczu, które lubił też czasem u mnie podrażnić (ale wiem, że u wielu osób nie powoduje żadnego dyskomfortu). Choć pozostawia skórę czystą i świeżą, zostawia na niej również lekko lepki film, który po krótkim czasie się wchłania. Generalnie jak dla mnie średniaczek, ale podkreślam, że wiele dziewczyn jest z niego zadowolona.

Czy kupię ponownie?
NIE

Ocena ogólna (max. 10 pkt.):
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo dziękuję producentowi marki AA Cosmetics za możliwość przetestowania produktu.
Opinia jest subiektywna, a fakt otrzymania produktu nieodpłatnie nie miał na nią wpływu.

Pozdrawiam,

poniedziałek, 16 lutego 2015

Wiosenna Kawa Blogerska - lista uczestniczek

Dzisiaj, zgodnie z zapowiedzią, publikuję listę uczestniczek naszej Wiosennej Kawy Blogerskiej.


Na wstępie jednak pragnę podziękować za wszystkie Wasze zgłoszenia, niestety liczba miejsc jest ograniczona i musiałyśmy wybierać.
Nie przedłużając, na Wiosenną Kawę Blogerską zapraszamy (kolejność zupełnie przypadkowa):

Alicja czyli Lusia

Justyna czyli Jusia

Joanna czy też Dżoana

Agnieszka czyli Mama z Pasją

Karolina - Do połowy pełna

Emilia - My universe of beauty

Agnieszka - Azime make-up

Ania czyli Nuneczka

Alicja czyli Kaprysek

Kasia, czyli Ja ;)

Dziewczyny, które nie mają mnie jeszcze w znajomych na FB uprzejmie proszę o wysłanie mi zaproszenia (Katarzyna Seredin-Kolarczyk), abym mogła Was dodać do odpowiedniego wydarzenia :) Tam będą podawane na bieżąco wszelkie szczegóły naszego spotkania (gdzie, co, jak, etc.).

Pozdrawiam serdecznie,

niedziela, 15 lutego 2015

TAG: Makijaż po polsku

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami... Alicja znana bardziej w czeluściach blogosfery jako Kaprysek, zaprosiła mnie do TAG'u, którego z różnych przyczyn (mniej lub bardziej zależnych ode mnie) nie miałam jeszcze okazji zrobić. Najpierw miałam złamaną nogę, później wyleciał mi z głowy, następnie okazało się, że nie mam kompletu polskich produktów, aby móc wykonać TAG: Makijaż po polsku.
Aż wreszcie pewnego styczniowego poranka będąc w łazience i malując rzęsy uświadomiłam sobie, że wykonałam pełny makijaż twarzy z użyciem wyłącznie polskich, do tego bardzo dobrych kosmetyków.
I właśnie przy tej świadomości zapraszam Was dzisiaj na ten dawno zapomniany już TAG.


Do wykonania makijażu użyłam wyłącznie polskich produktów.


BELL, krem [CC 020 Nude]
Krem ma niezły, jasny kolor, bardzo delikatne krycie, jedynie ładnie wyrównuje koloryt. Doskonale się sprawdza nawet latem, choć przy bardzo wysokich temperaturach lubi spływać ze skóry. Mój jest już na wykończeniu i choć raczej do niego nie wrócę, bardzo się polubiłam z tym produktem.

KOBO PROFESSIONAL, Modeling Illuminator, korektor [101]
Kupiłam go gdy mój ukochany korektor z Collection był na wykończeniu. Ma jasny kolor wpadający w różowe tony, całkiem niezłe krycie, nie ciemnieje w ciągu dnia, nie waży się i trzyma na swoim miejscu aż do demakijażu. Moim zdaniem jest niemal równie dobry jak jego dużo droższy i ni9estety nadal ciężko dostępny w Polsce odpowiednik z Collection.


BeBeauty HD Pressed Powder [01]
Puder jest transparentny i daje bardzo matowe wykończenie. Mam wrażenie, że delikatnie bieli moją skórę, ale po chwili ten efekt znika, a na twarzy pozostaje jedynie głęboki mat. Jestem z niego zadowolona, choć osobiście wolę wersję Multi-mineral tej samej marki.

BeBeauty, róż do policzków [01]
Róż kupiłam przy okazji wizyty w Biedronce. Jest produkowany przez markę Bell, ma przepiękny odcień, matowy, idealnie różowy, daje piękne, naturalne i nienachalne wykończenie, jest szalenie wydajny. Na pewno kupię go ponownie, jeśli kiedyś mi się skończy.

Catrice Sun Glow, puder brązujący [020 deep bronze]
Kupiłam go kiedyś w jakiejś drogerii, niestety nie pamiętam zupełnie gdzie i kiedy. Jest idealnie matowy, mleczno-czekoladowy, bez żadnych pomarańczowych tonów. Daje na skórze przepiękny efekt naturalnej opalenizny, ale dzięki swojemu odcieniowi nie wygląda sztucznie. Z pewnością zagości na mojej twarzy jeszcze nie raz.


Inglot, cień do powiek [339 Matte] brak na zdjęciu

Używam go do podkreślania brwi. Przez jakiś czas używałam Aqua Brow, ale nie odpowiadał mi jego ciepły kolor, powróciłam więc z podkulonym ogonem do matowego cienia z Inglota w kolorze szarym. Cień pięknie podkreśla brwi, nie ściera się, ładnie utrzymuje cały dzień i wygląda bardzo naturalnie, a odcień jest chłodny.

KOBO, cienie do powiek [102 mono, 117 mono, 208 fashion]
Paletkę cieni KOBO wraz z czterema cieniami otrzymałam na Wakacyjnym Spotkaniu Blogerek w Zielonej Mydlarni [relacja]. Cienie oczarowały mnie swoją pigmentacją, trwałością i jakością (kolor czarny powala wręcz na kolana, choć trochę się osypuje podczas aplikacji). Przy okazji makijażu dziennego używam obecnie matowego cienia w odcieniu waniliowym [102 mono] na całą ruchomą powiekę, oraz również matowego cienia w odcieniu cappucino [117 mono] w załamanie. Czasami dodaję w zewnętrzny kącik odrobinę perłowego cienia brązowego [208 fashion], którego perłowy efekt po odpowiednim roztarciu jest właściwie niewidoczny.
Cienie są bardzo dobrej jakości, nie rolują się, nie osypują, utrzymują cały dzień. Polecam.

DIADEM Taurus, cień do powiek kaszmirowy [02]
Ten cień również otrzymałam na blogerskim spotkaniu, używam go codziennie do rysowania kreski na górnej linii rzęs, którą następnie lekko rozcieram co daje lekko przydymiony, subtelny efekt optycznego zagęszczenia rzęs. Cień ma świetna pigmentację, idealny, grafitowy kolor, jest matowy, utrzymuje się cały dzień, podczas aplikacji lekko osypuje, ale podczas jego usuwania pędzlem do pudru nie rozmazuje na całą twarz, a ładnie znika. Jestem z niego bardzo zadowolona i używam praktycznie codziennie.

Catrice, Made to stay inside eye [010 In the mood for nude] brak na zdjęciu

Automatyczna kredka, którą używam na linii wodnej. Pięknie rozjaśnia spojrzenie, długo się utrzymuje, nie ściera i nie rozmazuje. Nie jest biała a cielista, w delikatnie różowym odcieniu. Polecam.


KOBO Professional Scenic Look Mascara, tusz do rzęs [czarny]
Tusz jest również podarunkiem z blogerskiego spotkania. Pomimo klasycznej, włosianej szczoteczki (zazwyczaj wolę te silikonowe), bardzo się z nim polubiłam. Pięknie pogrubia i rozczesuje rzęsy, nadaje im idealnie czarny kolor, utrzymuje się cały dzień, nie osypuje, nie podrażnia oczu, nie uczula. Delikatnie wydłuża rzęsy, ale jest to na prawdę subtelny efekt. Idealnie nadaje się do dziennego makijażu.Wprawdzie Scenic Look jak opisany jest na opakowaniu jest mocno na wyrost i tylko w nazwie, jednak ja jestem z niego bardzo zadowolona. 


KOBO Professional, Colour Trends [301 lip care base]
Baza pod pomadkę o formule odżywczego balsamu. Idealnie sprawdza się z mogącymi wysuszać usta pomadkami tej samej marki, poprawia żywotność szminki choć nie jest to jakiś zachwycająco długi rezultat. Przydatny gadżet, choć w przypadku pomadek o niematowym wykończeniu zadanie to doskonale spełni każda inna bezbarwna pomadka ochronna.

KOBO Professional, Fashion Colour, pomadka [104 English Rose]
Pomadka trafiła do mnie również podczas blogerskiego spotkania. Kolor, jak dla mnie, idealny, różowy, doskonale podkreśla naturalny odcień moich ust. Sama pomadka sprawdza się dobrze, jej trwałość jest średnia i może niestety wysuszać usta, ale prezentuje się pięknie. Tylko opakowanie bardzo niszczy się w kosmetyczce, samo opakowanie jest trwałe, ale srebrne napisy ścierają i się i zaczyna wyglądać nieestetycznie :(

Na zdjęciach widzicie mój dzienny makijaż po polsku, który obecnie niemal codziennie gości na mojej twarzy. A Wy jakich polskich kosmetyków do makijażu używacie?



Korzystając z okazji chciałabym Wam również serdecznie podziękować.
Dzisiaj rano weszłam na bloga i ujrzałam piękną liczbę 501 obserwatorów :)



Dziękuję serdecznie za to, że ze mną jesteście, czytacie, komentujecie.
Pozdrawiam,

piątek, 13 lutego 2015

Recenzja - Floris - sól bocheńska

Z uwagi na brak wanny, sole wykorzystuję tylko i wyłącznie do kąpieli stóp podczas pedicure. Produkt o którym napiszę Wam dzisiaj otrzymałam na Noworocznym Spotkaniu Blogerskim w Sosnowcu od drogerii cytrynowa.pl. Czy spełnił moje oczekiwania? Zachęcam do lektury.

Floris
Sól bocheńska o zapachu morskim


Co mówi producent? (opakowanie) 
Sól kosmetyczno-kąpielowa Floris. Zawiera sól jodowo-bromową, pochodzącą z naturalnych solanek z okolic Bochni. Starannie dobrane składniki preparatu regenerują, wygładzają, zmiękczają i oczyszczają naskórek. Dodatek naturalnego, najwyższej jakości kolagenu nawilża i rewitalizuje skórę dłoni i stóp, pozostawiając ją jedwabiście gładką, wzmacnia i zapobiega pękaniu, pozostawia na długo uczucie świeżości. Uwalniający się podczas kąpieli aromat zapewnia relaks i odprężenie. Sól Floris występuje w wielu efektownych kompozycja kolorystyczno-zapachowych. Produkt przebadany dermatologicznie. Nie zawiera sztucznych konserwantów. Bardzo dobrze tolerowany przez każdy rodzaj skóry.

Skład: Trudno mi go ocenić. Na pierwszym miejscu sól, potem woda, i SLeS, naturalny kolagen i zapach. Potem kilka regulatorów lepkości, dwie substancje przeciwdrobnoustrojowe, na końcu barwniki. Szału nie robi, ale nie jest zły.

Sodium Chloride - sól, modyfikator reologii
Water - rozpuszczalnik
Sodium Laureth Sulfate - detergent, substancja myjąca, pianotwórcza, może działać przesuszająco
Soluble Collagen - naturalny kolagen, antystatyk, substancja filmotwórcza, kondycjoner, humekant
Fragrance - substancje zapachowe
Calcium Chloride - regulator lepkości, substancja ściągająca
Magnesium Chloride - regulator lepkości
Magnesium Bromide - regulator lepkości
Sodium Iodide - substancja przeciwdrobnoustrojowa
Potassium Chloride - regulator lepkości
Potassium Iodide - substancja przeciwdrobnoustrojowa
+/- [CI 14720, CI 16255, CI 19140, CI 42090, CI 47005] - barwniki
Źródło: CosIng, kosmopedia.org

Cena regularna: duże opakowania kosztują od 8 do 11 zł, jednorazowe saszetki są również dostępne stacjonarnie w drogeriach w cenie ok. 4 zł (o ile dobrze pamiętam)
Pojemność: 60 g
Dostępność: on-line (choć niestety na stronie cytrynowa.pl jej nie widziałam), małe drogerie z naturalnymi produktami

Moja opinia. 
Opakowanie: Ja mam wersję na jedno użycie w foliowej, zgrzewanej torebce. Graficznie nic specjalnego, na opakowaniu brakuje informacji o wariancie zapachowym.
Konsystencja: Sól ma dość wilgotną konsystencję, nie jest sypka, a lekko wilgotna i pozlepiana. Dobrze się ją aplikuje, choć część z uwagi właśnie na tę mokrą konsystencję może pozostać w  opakowaniu.
Kolor: Moja wersja ma kolor morski.
Zapach: Sól ma zapach typowy dla kosmetyków o "morskim" aromacie, przyjemny choć dość intensywny, w wodzie pozostawia jedynie subtelną nutę zapachu z opakowania.
Pojemność/wydajność: Ja podzieliłam opakowanie na dwie kąpiele stóp, 60 g wydaje się ilością wystarczającą właśnie na tyle zabiegów.

Co mi się podoba:
+ bardzo przyjemny zapach
+ sól szybko się rozpuszcza w wodzie
+ dobrze się pieni (zasługa SLS)
+ wydajność
+ cena
+ wygładza skórę pozostawiając na niej delikatny film
+ nie podrażnia

Co jest mi obojętne:  
+/- skład mógłby być jednak bardziej naturalny
+/- zmiękczenie naskórka jest średnie
+/- mam wrażenie, że delikatnie przesusza skórę, która domaga się mocniejszego nawilżenia

Co mi się nie podoba:
- dostępność

Nóżki moczone w wodzie z solą ;)


W kilku słowach: Sól spisała się dość przeciętnie. Bardzo przyjemnie pachnie, szybko się rozpuszcza i dobrze pieni, jednak zmiękczenie skóry nie jest tak dobre, jakbym tego oczekiwała (inne sole dużo lepiej sobie z tym radziły). Jak na produkt "naturalny" skład jest dość przeciętny, za to doskonała cena i ilość wariantów zapachowych dostępnych na rynku działa zdecydowanie na jej korzyść. Jest warta wypróbowania, myślę jednak, że lepiej sprawdzi się w pielęgnacji dłoni.

Czy kupię ponownie?
MOŻE

Ocena ogólna:
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo dziękuję drogerii cytrynowa.pl za możliwość przetestowania produktu.
Opinia jest subiektywna, a fakt otrzymania produktu nieodpłatnie nie miał na nią wpływu.


Pozdrawiam,

środa, 11 lutego 2015

Kolorowa środa - JOKO - Find Your Moment, Forget me not & Emerald leaf

Dawno nie było kolorowego postu lakierowego, dzisiaj więc zapraszam Was na krótką recenzje dwóch polskich lakierów do paznokci, które otrzymałam na niedawnych spotkaniach blogerskich.

JOKO
Find Your Moment
210 - Forget me not
211 - Emerald Leaf


Dostępność: jak zawsze z tym mam problem, bo nie wiem niestety jaką dostępność stacjonarna mają kosmetyki rodzimej marki JOKO. Myślę, że możecie ich szukać w drogeriach, zarówno tych małych jak i sieciowych. Z całą pewnością pełna gamę produktów marki znajdziecie on-line.
Cena: sugerowana to 13,00 zł
Pojemność: 10 ml

Kolor: Moje lakiery są w odcieniach ciemnej zieleni z niewielką domieszką niebieskiego oraz jasnej szarości, która przy bliższym poznaniu okazała się bardzo jasnym, chłodnym błękitem. Obydwa są pięknie, ślicznie wyglądają na paznokciach i na pewno ze mną zostaną, pomimo przestawiania się na hybrydy.

Wykończenie: Kremowe, bez drobin, z ładnym połyskiem.


Konsystencja: Lakiery mają niestety dość rzadką konsystencję, która lubi rozlewać się na skórki i smużyć.

Aplikacja: Jak wspomniałam lakier, zwłaszcza jasny kolor, lubi smużyć i nakładać się nierównomiernie, z ciemnym kolorem nie ma aż takich problemów. Pędzelek choć płaski i szeroki, nie jest zbyt wygodny, bo na końcu płasko ścięty, przez co trudno operuje się nim przy samych skórkach.

Krycie: Przy kolorze ciemniejszym wystarczą dla pełnego krycia dwie, średniej grubości warstwy. Kolor jaśniejszy wymaga dwóch grubszych lub trzech cieńszych warstw. 


Schnięcie: Do pełnej twardości potrzebują ok. 20 minut, trzeba jednak nawet po takim czasie nadal uważać zwłaszcza na zadarcia.

Trwałość: Rewelacyjna. Z użyciem top-coat'u, poza lekko startymi końcówkami lakier po 5 dniach nadal jest w stanie nienaruszonym.

Zmywanie: Bezproblemowe, po przyłożeniu płatka nasączonego zmywaczem na kilka chwil schodzą bez najmniejszych problemów, nie brudzą skórek i nie barwią płytki.

Opakowanie: Dość wygodna buteleczka o podstawie kwadratu, wygląda elegancko, nakrętka wygodna, nie utrudnia aplikacji lakieru na paznokcie. 


W kilku słowach: Bardzo przypadły mi do gustu kolory, zwłaszcza zieleń, a także genialna wręcz trwałość lakierów. Minus za rzadką konsystencję, lubiącą rozlewać się na skórki, średnio wygodny kształt pędzelka, smużenie i słabe krycie w przypadku koloru jaśniejszego. Generalnie jednak lakiery polecam, bo są bardzo dobrej jakości.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo dziękuję producentowi marki JOKO za możliwość przetestowania produktu.
Opinia jest subiektywna.

Pozdrawiam,