Produkty Burt's Bess poznałam przeglądając masę youtubowych filmików, głównie Agnieszki. Już wtedy napaliłam się niemożliwe na niedostępne u nas cytrynowe masełko do skórek, którym notabene jestem po dziś dzień zachwycona o czym możecie przeczytać w recenzji - KLIK.
Gdy ujrzałam zestaw 6-ciu produktów w bardzo przyjaznej cenie (oczywiście na alledrogo), nie mogłam się oprzeć. Dwie miniaturki z zestawu, w tym właśnie moje ukochane masełko, trafiły do Alicji :*, pozostałe produkty: krem do rąk, krem do stóp, balsam do rąk i balsam do ust zostały u mnie. O balsamie do dłoni, który pachnie po prostu nieziemsko, na pewno kiedyś Wam jeszcze napiszę, dzisiaj natomiast chciałabym się skupić na balsamie do ust.
BURT'S BEES
Replenishing Lip Balm
Co mówi producent? (opakowanie, www)
Na samym opakowaniu balsamu informacji jest niewiele, a pudełko gdzieś mi się zapodziało, odsyłam Was więc na stronę producenta TUTAJ.
Nawilżający balsam do ust z olejkiem z granatu.
W 100% naturalny.
Bring your lips back to beautiful. This replenishing and hydrating natural lip balm is infused with the antioxidant goodness of pomegranate oil. It replenishes moisture to reveal smooth, healthy lips, while it coats them with a hint of color for an even-toned appearance.
Przywraca Twoim ustom piękno. Ten uzupełnianiący i nawilżający naturalny balsam do ust z antyutleniającym, dobroczynnym olejkiem z granatu. Uzupełnia wilgoć, aby odsłonić gładkie, zdrowe usta, powlekając je odrobiną koloru dla jeszcze bardziej stnonowanego wyglądu.
[tłumaczenie własne]
Skład: Całkiem niezły, sporo emolientów, witamina E, poza tym mnóstwo składników zapachowych, jak dla mnie całkowicie zbędnych.
Helianthus Annuus (sunflower) Seed Oil - olej słonecznikowy, emolient
Cera Alba (beeswax, cire d'abeille) - wosk pszczeli, emolient
Cocos Nucifera (coconut) Oil - olej kokosowy, emolient
Ricinus Communis (castor) Seed Oil - olej rycynowy, emolient
Lanolin - lanolina, emolient, emulgator W/O
Aroma (flavor) - substancje zapachowe
Punica Granatum (pomegranate) Oil - olejek z granatu
Tocopherol - witamina E, antyutleniacz
Rosmarinus Officinalis (rosemary) Leaf Extract - ekstrakt z rozmarynu, antyoksydant, działa przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie
Glycine Soja (soybean) Oil - olej sojowy, emolient
Canola Oil (huile de colza) - olej canola emolient tłusty
Carmine - barwnik
Benzyl Salicylate - składnik kompozycji zapachowych
Cinnamal - składnik kompozycji zapachowych
Citral - składnik kompozycji zapachowych
Eugenol - składnik kompozycji zapachowych
Geraniol - składnik kompozycji zapachowych
Hydroxycitronellal - składnik kompozycji zapachowych
Limonene - składnik kompozycji zapachowych
Linalool - składnik kompozycji zapachowych
Cena regularna: 3,69 Funta (na stronie producenta)
Pojemność: 4,25 g
Dostępność: w Polsce tylko online, głównie allegro.
Moja opinia.
Opakowanie:
+/- klasyczny sztyft, z małą nakrętką i pokrętłem, jeśli mamy tłuste dłonie możemy mieć problem z otwarciem opakowania
+ żywa kolorystyka utrzymana w żółci i czerwieni
Konsystencja/kolor:
+ sztyft ma dość twardą, ale gładką konsystencję, dobrze się aplikuje na ustach wybranej grubości warstwą, można stopniować przez dodanie kolejnej warstwy
- trzymany w ciepłym miejscu ma tendencje do topienia się
kolor: przygaszona czerwień (na zdjęciach wyszedł bardziej nasycony niż w rzeczywistości)
Zapach:
- podobno pachnie granatem, mnie osobiście przeszkadza ten zapach, jest chemiczny i średnio przyjemny
Pojemność/wydajność:
+ opakowanie zawiera trochę ponad 4 g produktu, jest on jednak bardzo wydajny
Działanie:
+ nawilża usta
+ moim zdaniem nie barwi ust, co osobiście uważam za plus
+ wydajność
- nawilżenie niestety nie jest dostateczne ani długotrwałe
- nie czuję aby uzupełniał wodę w moim naskórku
- pozostawia na ustach film
- cena
- dostępność
Na paznokciach: China Glaze At Vase Value, o którym już niebawem |
W kilku słowach: Jak już wspominałam cytrynowe masełko do skórek tej marki wprost uwielbiam. Niestety balsam do ust zupełnie nie przypadł mi do gustu, a jego działanie nie jest dla mnie wystarczające. Szału nie robi, choć krzywdy też nie, jednak po pomadce ochronnej oczekuję jednak czegoś więcej. Cóż, bywa i tak.
Znacznie lepiej sprawuje się dużo tańsza pomadka polskiego producenta, ale o tym niebawem.
Czy kupię ponownie?
NIE
NIE
Ocena ogólna (max. 10 pkt.):
Taki średniaczek .
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej u mnie, niestety :(
UsuńJa dalej choruję na to masełko do skórek i muszę w końcu je sobie kupić :)
OdpowiedzUsuńAle na pewno nie skuszę się na tą pomadkę po twojej opinii
Zachęcam, bo masełko jest produktem absolutnie genialnym. Nie znam drugiego produktu, który tak błyskawicznie nawilżałby skórki.
UsuńTeż ją mam i zapachu granatu w niej nie czuję. Według mnie to mentol, niestety trochę podobny do Carmexa. W działaniu jednak u mnie sprawdza się cudownie.
OdpowiedzUsuńJa mentolu zupełnie nie wyczuwam, jednak zapach mi się nie podoba. Działanie z resztą też nie. Chętnie wypróbowałabym za to masełko do ust na bazie wosku pszczelego :)
UsuńPosiadam ją w wersji klasycznej i jestem bardzo zadowolona. Pachnie wprost cudownie. Mnie takie działanie odpowiada, a zwłaszcza za tę cenę :)
OdpowiedzUsuńNie miałam wersji klasycznej, ale po porażce tej wersji raczej się nie skuszę. Chętnie natomiast przetestowałabym masełko z wosku pszczelego :)
UsuńJa wszystkie balsamy do tej pory stosowane lubię ;) tego jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńTo mój pierwszy balsam do ust tej marki. Niestety rozczarował mnie.
Usuńojej, szkoda...
OdpowiedzUsuńNo, niestety :(
Usuńa ja właśnie takie pomadkowe pomadki najbardziej lubię, dla mnie najwygodniejsze, Carmex ma dosyć fajne
OdpowiedzUsuńcałuski
Ja też lubię balsamy w formie pomadek, jednak byłoby świetnie, gdyby jeszcze działały :( Ten produkt trochę mnie rozczarował.
UsuńDla mnie ostatnio najlepszym produktem do nawilżania i ratowania ust jest masło shea w czystej postaci. Już nawet wielbiony przeze mnie Carmex poszedł w odstawkę.
OdpowiedzUsuńNie cierpię zapachu masła shea. Kiedyś próbowałam go używać do ust i pod oczy ale nie jestem w stanie przeżyć tego zapachu. Osobiście jak na razie najbardziej lubię Tisane spośród balsamów do ciała. Ale myślę, że Reve de Miel z Nuxe może go przebić :)
UsuńNie posiada szkodliwej parafiny więc jest ok.
OdpowiedzUsuńZasadniczo parafina nie jest szkodliwa. Została wprawdzie zdemonizowana głównie przez blogerki i vlogerki, bo niestety ma działanie komedogenne. Jednak jest prawdziwym wybawieniem dla skóry bardzo suchej, atopowej, łuszczącej się. Mnie osobiście parafina w preparatach do ciała nie przeszkadza, do ust ii twarzy tak, bo niestety takie produkty nawilżają tylko pozornie. Ale, jak wspomniałam, przy skórze bardzo suchej, łuszczącej się czy wręcz atopowej może działać cuda, dzięki warstwie okluzyjnej, którą tworzy na skórze.
UsuńOgółem film na ustach mi nie przeszkadza, pod warunkiem, ze się nie lepi!
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za uczuciem warstwy czegokolwiek na mojej skórze, choć na ustach czasami taki efekt ma zbawienny wpływ :)
UsuńNie miałam jeszcze produktów tej marki.
OdpowiedzUsuńSą u nas niestety słabo dostępne, właściwie tylko na allegro. Osobiście mogę z całą pewnością polecić masełko do skórek, fantastycznie sprawdza się też migdałowy balsam do rąk.
UsuńAlicja jest zachwycona tymi masełkami do dłoni ;) Nie powiem balsam do ust też mnie kusi, ale teraz to już sama nie wiem czy się zdecyduję ;/
OdpowiedzUsuńMnie kusi balsam w wersji w puszce, bo firma też taki ma. Ale niestety nie umiem go nigdzie dorwać. Za to masełko do skórek to mój osobisty KWC :)
Usuń