piątek, 31 maja 2013

Akcja Maliny: Kolorowe lato na paznokciach - Lovely Mirror Nails - nr 3


 Akcja Maliny trwa, dzisiaj druga odsłona i lakier Lovely Mirror Nails numer 3.


Lakier dostałam jako jeden z prezentów na Dużym Katowickim Zlocie Blogerów Modowych w Katowicach.

Kolor na paznokciach to odcień miedziany z lustrzanym połyskiem, przy czym sam lakier ma lustrzany błysk, ale wykończenie jest lekko matowe - nie wiem za bardzo jak to określić. Na paznokciach wygląda bardzo ładnie, nienachalnie.



Moja opinia. 
+ kolor przepięknie wygląda na paznokciach, taki typowo miedziany (niestety na zdjęciach wyszedł dużo jaśniejszy niż jest w rzeczywistości i bardziej wpada w brąz)
+ pędzelek ma idealny rozmiar, doskonale rozprowadza lakier po paznokciach
+ bardzo wygodnie się nim maluje paznokcie
+ dla pełnego krycia wystarczy jedna warstwa
+ błyskawicznie wysycha
+ chociaż nie przepadam za lakierami z perłowym wykończeniem, to lustrzane bardzo mi się podoba
(+) bardzo ciekawy kształt buteleczki
+/- lakier jest dość 'lepki', przez co zostaje go sporo na pędzelku
- niestety nie sposób uzyskać idealnie gładkiej powierzchni, bo przez tę lepką strukturę lakier potwornie smuży, zostawiając na paznokciach nieestetyczne ślady


Dostępność: nie mam pojęcia, ja go dostałam
Cena: nieznana
Pojemność: 8 ml
Trwałość: 12 miesięcy od pierwszego otwarcia

czwartek, 30 maja 2013

I Duże Katowickie Spotkanie Blogerek Modowych - 25 maja 2013 - Recenzja

Podejrzewam, że jako ostatnia dodaję post na temat zjazdu blogerów modowych w Katowicach, niestety obowiązki odciągnęły mnie trochę od spraw bloga, a ten post był dość wymagający, ze względu na dużą ilość zdjęć. Miał być wczoraj, nie zdążyła, więc jest dzisiaj :)

W ostatnią sobotę (25 maja) byłam uczestniczką Pierwszego Dużego Katowickiego Spotkania Blogerek Modowych.


O spotkaniu dowiedziałam się z bloga Łukasza Biera (klik) (pozdrawiam Cię serdecznie, miło było poznać Cię w końcu osobiście). Spotkanie zorganizowały Alicja (klik) i Barbara (klik).
Choć było to głównie spotkanie dla blogerów zajmujących się modą, mile widziane były również osoby prowadzące blogi kosmetyczne, stąd moja tam obecność.

Spotkanie odbyło się w katowickiej City Rock (klik) i miało przebiegać według poniższego programu:
13:00 - wejście do klubu, rozdanie upominków, identyfikatorów, zebranie losów do loterii
13:20 - powitanie blogerów
13:30 - wykład o fotografii Antoniego Kreis
14:30 - przerwa
14:40 - pokaz biżuterii Anestis
15:00 - wykład o makijażu Łukasza Biera
16:00 - pokaz koszulek i szortów Ohmarly
16:15 - pokaz Izabeli Iwińskiej
16:40 - pokaz stylisty Łukasza Biera
16:50 - przerwa
17:00 - wykład Bożeny szyć od zera
18:00 - pokaz gorsetów Marty
18:15 - pokaz biżuterii Fanny & Franz
18:20 - rozwiązanie loterii i rozdanie upominków  
18:30 - rozpoczęcie babiego targu

Jeśli chodzi o organizację, to pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy, gdy siedziałam sobie przy stoliku i obserwowałam przygotowania, to wszechobecny chaos.
Modelki biegały w tę i z powrotem, Alicja (jedna z organizatorek) nie bardzo wiedziała w co włożyć ręce. Sodoma i Gomora. Miejsce spotkania również nie było do końca przemyślane, sala mała i zupełnie nie nadająca się do tego typu imprez (z pokazami ubrań i biżuterii na modelkach), brak zaplecza dla modelek i wizażystów, brak wybiegu czy jakiegokolwiek podwyższenia, słabe światło.
Na szczęście było to tylko pierwsze wrażenie, bo po rozpoczęciu spotkania było już spokojniej i wszystko poszło zgodnie z planem.

Jeśli chodzi o sponsorów, to najbardziej ekskluzywną marką okazało się Pat&Rub (z którego notabene dostałam identyczny zestaw jak na poprzednim, gliwickim spotkaniu - pozdrawiam Was dziewczyny). O drobniejsze prezenty postarały się Pistil (biżuteria - klik), Eko-ziemianka (klik), Pilomax (klik), Pierre Rene (klik),  Efektima (klik, również identyczny zestaw jak na poprzednim spotkaniu), Virtual (klik), Joanna (klik), Lovely i Wibo (klik) oraz Hean (klik).
Niektórzy, co przykre, przyszli, wzięli paczki, wypili po piwie i zmyli się. Wiem, że nie wszyscy mogli zostać do końca, ale nikt mnie nie przekona, że prawie 15 osób miało tego dnia, bądź co bądź zaplanowanego z dużym wyprzedzeniem, sprawy nie cierpiące zwłoki. Podkreślę w tym miejscu, że są to moje osobiste odczucia. Nikogo nie wskazuję personalnie, jest to mój OSOBISTY, SUBIEKTYWNY odbiór zaistniałej sytuacji. Na ostatnich pokazach z tłumu ludzi została tak na prawdę garstka.

Przechodząc już do przebiegu samego spotkania.
Rozpoczęcie opóźniło się o ponad godzinę, co dla takich przedsięwzięć nie jest niczym specjalnie zaskakującym, choć mogło być trochę irytujące. Odhaczenie się na liście, wręczenie paczek, identyfikatorów. Sala była mała, więc trochę nieprzemyślane było wpuszczanie wszystkich jak leci. Moim zdaniem, najpierw powinny zostać wpuszczone osoby z listy (blogerzy), a później, jeśli będzie jeszcze miejsce, osoby, które przyszły jako gość. Z trudem, ale wszyscy się pomieścili.



Pierwszy był wykład o fotografii prowadzony przez Antoniego Kreis.Wykład dotyczył głównie sprzętu, którego możemy użyć, aby nasze zdjęcia tanim kosztem wyglądały niemal profesjonalnie. Choć pan Antoni nie powiedział nic, czego bym już wcześniej nie wiedziała, zachęcił mnie do kupienia namiotu bezcieniowego a także płytki akrylowej, aby robić zdjęcia z przepięknym odbiciem produktu. Niestety kwestia obróbki komputerowej zdjęć została pominięta całkowicie, co osobiście uważam za niedociągnięcie. Kto w dzisiejszych czasach bowiem zupełnie nie obrabia fotografii?

Następnie był pokaz biżuterii Anestis. Ładna, choć jak dla mnie zdecydowanie za duża, wolę mniejsze kształty. No i tutaj niestety dało się już odczuć niewłaściwą salę i marne oświetlenie, co bardzo uwidacznia się na słabiutkich zdjęciach. Modelki sunęły zawodowo po 'wybiegu', nosiły biżuterię z gracją i powagą.




Kolejny był Łukasz Bier (klik) i jego krótki wykład wraz z pokazem prostego, dziennego makijażu. Szybko, bardzo skrótowo aczkolwiek ciekawie, choć dla mnie również bez rewolucji. Łukasz ma bardzo zdrowe podejście do makijażu i kieruje się podobnymi zasadami jak ja. Między innymi wspominał o tym, aby podkładu nie przeciągać na szyję, a kończyć jego nakładanie równo z linią żuchwy, 'mniej znaczy więcej' czy absolutny demakijaż przed pójściem spać. Makijaż, który zaprezentował był na prawdę prosty, szybki do wykonania i pasujący praktycznie do każdej urody.


Dość ciekawym punktem był pokaz koszulek i szortów Ohmarly (klik), niektóre propozycje były na prawdę interesujące.




Następny na liście był pokaz Izabeli Iwińskiej (klik). Bardzo ładne sukienki, dobrze leżące na modelkach, choć niektóre z nich tak leciały po 'wybiegu', że trudno było się przyjrzeć. No i niestety mój aparat zaczął mieć fochy, stąd jakość zdjęć pozostawia wiele do życzenia.



Pokaz Łukasza z przymrużeniem oka, dla rozluźnienia i relaksu. Osobiście ten punkt programu bardzo mi się podobał, bo wbrew pozorom pokazał, że styliści mają trochę dystansu do siebie i mody jako takiej ;)


Kolejna była Bożena (klik) i jej wykład 'szyć od zera'. Informacje były dość lakoniczne, skrótowe i niewiele tak na prawdę wnoszące. Podobało mi się, że pokazała kilka zdjęć DIY (np. fajny, szybki i tani sposób na przerobienie t-shirtu w sukienkę). Ponadto bardzo podobały mi się propozycje uszytych przez Bożenę sukienek. Sam wykład jednak moim zdaniem powinien być lepiej przygotowany, bo tak zrobiony nie wniósł nic ani dla laika, ani tym bardziej dla osób z doświadczeniem, których była tam zdecydowana większość (przynajmniej w teorii). A że szycie zawsze leżało w strefie moich marzeń, chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej na ten temat.


Ostatnim pokazem dnia był pokaz gorsetów Marty (klik i klik) i muszę przyznać, że warto było czekać cały dzień na tych kilka, przepięknie wykonanych ręcznie gorsetów. Sama projektantka była w jednej z moich ulubionych stylizacji - pin up girl, wyglądała przepięknie i bardzo seksi. A gorsety po prostu zapierały dech. U mnie w przenośni, na modelkach - dosłownie ;)




Modelki nosiły biżuterię Fanny & Franz, na którą niestety niespecjalnie zwróciłam uwagę skupiając się na strojach i robieniu zdjęć.

Generalnie uważam, że impreza była całkiem ok, pomimo drobnych niedociągnięć organizatorskich.
Warto pomyśleć o bardziej stosownym miejscu, z wybiegiem, dobrym oświetleniem i zapleczem dla modelek, stylistów i wizażystów. Warto też przemyśleć kolejność wpuszczania gości - najpierw osoby z listy (blogerzy), później, w miarę miejsca, pozostali (goście). Fajnie byłoby jakby identyfikatory dla blogerów były już gotowe, tylko do przypięcia - wszak lista była gotowa już dawno, można było to przygotować.
Przydałyby się też chociaż napoje (choćby woda mineralna w butelkach), żeby można było zwilżyć gardło, nawet kosztem wprowadzenia drobnej, symbolicznej opłaty za taki zjazd.
Przydałaby się też osoba do koordynacji całej imprezy, która panowałaby nad wszystkim, a organizatorkom, mającym również inne obowiązki, zdjęłaby chociaż ten jeden z głowy. Przydałoby się też przed każdym pokazem kilka informacji na temat każdego projektanta. Wiem, że te informacje są dostępne w internecie, ale kilka zdań przed pokazem na pewno by nie zaszkodziło.
W przyszłym roku możecie też pomyśleć o rozreklamowaniu imprezy wśród blogerów kosmetycznych. Wiem od koleżanek, że praktycznie nikt nie wiedział o tym wydarzeniu. A wizaż to w końcu spory kawał mody i sądzę, że wiele z nich chętnie wybrałoby się na takie wydarzenie :)

Przede wszystkim jednak doceniam trud jaki dziewczyny włożyły w zorganizowanie tak potężnego przedsięwzięcia, bo zdaję sobie sprawę, że nie jest to bułka z masłem, a one, jak większość z nas, mają swoje życie i obowiązki i organizacja spotkania na taką skalę nie była w tym czasie ich jedynym zajęciem.

Prezenty
Biżuteria Pistil

Eko-Ziemianka, Pilomax

Pat&Rub, Pierre Rene, Efektima

Virtual, Joanna, Lovely

Hean, Wibo

Pomimo fajnej atmosfery, czułam się niestety dość wyobcowana wśród modowych blogerów, którzy co by nie mówić są grupą dość specyficzną, mającą swój własny świat, hermetyczny i zamknięty, niechętnie wpuszczających do niego kogoś z zewnątrz.
Choć i wśród nich spotkałam kilka ciekawych osób, z którymi chętnie będę utrzymywać kontakt (Łukasz klik, organizatorki - Alicja klik i Barbara klik czy dziewczyny siedzące obok mnie - Kasia i Dominika klik) - pozdrawiam Was serdecznie.

Jeśli spotkanie będzie organizowane również za rok, chętnie się na nim pojawię, koniecznie w towarzystwie koleżanek, blogerek kosmetycznych :)

środa, 29 maja 2013

Liebster Blog Award

W połowie maja otrzymałam koleją nominację do Liebster Blog Award, tym razem nominowała mnie Gosia Kowalska (klik).

Pytania:
1. Bez jakiego kosmetyku nie mogłabyś się obejść?
Jeśli ogólnie, to zdecydowanie kremu nawilżającego.
Jeśli kolorówki, to chyba tusz do rzęs.

2. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga, gdzie znalazłaś inspiracje?
Zawsze lubiłam pisać, blog jest sposobem połączenia dwóch moich pasji - pisania i kosmetyków.

3. Ile czasu dziennie spędzasz przed komputerem?
Ponieważ moja praca to głównie komputer, ok. 10-12 godzin dziennie.

4. Ulubiony szampon?
L'Oreal Professionel, Intense Repair.

5. Jaki film polecasz?
Osobiście uwielbiam całą serię Harry'ego Potter'a, wszelkie komedie romantyczne, dramaty, horrory (zwłaszcza seria 'Oszukać Przeznaczenie'), a także Ojciec Chrzestny.

6. Twoja wymarzona praca?
W zasadzie to co robię jest chyba połączeniem moich pasji - marketingu, PR, reklamy i grafiki.
Kiedyś chciałam zostać prawnikiem lub psychologiem, był też czas, że marzyło mi się dziennikarstwo.

7. Co Ci się nie podoba w innych blogach?
Nie przepadam za blogami modowymi, bo moda jako taka średnio mnie interesuje. Nie lubię też blogów 'o niczym', w formie dzienników, zwłaszcza pisanych przez osoby bardzo młode w stylu: 'Dzisiaj byłam w szkole, miałam 8 lekcji, a po szkole była u mnie Bazia i Zosia'.

8. Najlepsza forma relaksu?
Sauna.

9. Najmilsze wspomnienie z dzieciństwa?
Całe moje dzieciństwo wspominam bardzo dobrze, ale w szczególności miło zapisały się w mojej pamięci wakacyjne wyjazdy z rodzicami w góry.

10. Umiesz gotować? Twoja specjalność?
Umiem, choć nie zawsze lubię. Wolę piec. Moja specjalność to makaron z sosem mięsno-pomidorowym. A jeśli chodzi o pieczenie, to tort czekoladowy, ciasteczka owsiane i szarlotka na kruchym spodzie.

11. Co Cię demotywuje w prowadzeniu bloga?
Negatywne i złośliwe uwagi i komentarze oraz odnoszenie moich uwag przez ludzi bezpośrednio do ich osoby.

wtorek, 28 maja 2013

Akcja Maliny: Kolorowe lato na paznokciach - Avon Color Trend - Sugared Peach


Dzisiaj pierwszy post w ramach nowej malinowej akcji - Kolorowe lato na paznokciach.
Na pierwszy ogień idzie lakier a Avon Color Trend w kolorze Sugared Peach.



Do kupna tego lakieru zachęcił mnie kolor, który wydawał mi się bardzo zbliżony do osławionego lakieru Wibo Oleśki.

Kolor na paznokciach jest pastelowy, delikatny, w odcieniu rozmleczonej brzoskwini (na zdjęciach wyszedł trochę ciemniejszy niż jest w rzeczywistości), ładnie się prezentuje, na paznokciach także jest ciut ciemniejszy niż wygląda w buteleczce.
Co do samego lakieru to tylko pierwsze wrażenia, bo używałam go pierwszy raz.


Moja opinia.
+ buteleczka zapakowana jest dodatkowo w kartonik
+ buteleczka zawiera 8 ml produktu - moim zdaniem ilość w sam raz
+ pędzelek wygodnie się trzyma w dłoni
- pędzelek jest bardzo malutki, trudno nałożyć nim odpowiednią ilość produktu
- lakier jest dość gęsty, ciężko uzyskać równomierne, ładne i pełne krycie
- ja nałożyłam dwie warstwy, podejrzewam, że dopiero przy trzeciej warstwie uzyskałabym zadowalające krycie, jednak przez jego gęstość ciężko byłoby kłaść kolejną warstwę
- ze względu na gęstość lakieru pędzelek bardzo smuży


Dostępność: lakier dostępny jest w ofercie katalogowej Avon
Cena: 15 zł/8 ml (ja kupiłam go w promocji za 8,99 zł)
Trwałość: 24 miesiące od pierwszego otwarcia
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A już jutro zapraszam Was na recenzję z sobotniego Dużego Zjazdu Blogerów Modowych w Katowicach.

sobota, 25 maja 2013

Akcja Maliny: Kolorowe lato na paznokciach, ...czyli kobieta zmienną jest!

Dziewczyny, dzisiaj chciałabym Was zaprosić do kolejnej Malinowej akcji, związanej z wiosną i zbliżającym się wielkimi krokami latem. Tym razem zajmiemy się lakierami do paznokci.

 źródło zdjęcia: http://www.wellness-sportclub.fr
O co chodzi?

Czas trwania: od 23.maja do 22. czerwca br., czyli do pierwszego dnia lata! 
 
Celem akcji jest:
- zabawa kolorami,
- uśmiech każdego dnia, bo kolorowy świat cieszy!
- potwierdzenie hasła "kobieta zmienną jest",
- wybór Twojego letniego hitu. 
 
Zasady akcji:
1. Umieścić zasady akcji w poście na swoim blogu.
2. Zaproś do akcji co najmniej 5 osób.
3. Umieść powyższy baner w bocznym pasku z linkiem do inicjatorki akcji MALINY i dopisz się do listy obserwatorów jej bloga.
4. W czasie trwania akcji co najmniej w każdy WTOREK i PIĄTEK opublikuj post z wybranym przez Ciebie lakierem do paznokci prezentując go KONIECZNIE na własnych paznokciach. Jeden kolor na jeden post! Łącznie każda z nas opublikuje co najmniej 8 postów z 8 kolorami lakierów do paznokci. 
Pierwszy KOLOROWY post umieszczamy we wtorek 28. maja, a ostatni w piątek 21. czerwca.
5. W pierwszy dzień lata, czyli dokładnie 22 czerwca wszyscy zamieścimy post podsumowujący akcję dokonując wyboru koloru lakieru, który tego lata będzie królował na naszych paznokciach.
 
Podsumowanie akcji i NAGRODA:
1. Opublikuj
post podsumowujący prezentujący Twój hit na lato wraz z linkiem do posta dokładnie 22 czerwca.
2. Wyślij link do posta podsumowującego do 24 czerwca na mail MALINY.
3.
Spośród dziewczyn, które spełnią WSZYSTKIE ww. zasady uczestnictwa
wybiorę te, które otrzymają ode mnie nagrody za udział. Członkinie Malinowego Klubu będą miały większe szanse.


Chciałabym zaprosić do udziału w akcji:
MTTEAM z bloga otulona zmysłowym zapachem
Barbarę K z bloga basiakowy.blogspot.com
Patt z bloga Modnie&Urodnie
Martę z bloga Świat okiem kobiety
Patrycję Charlotte z bloga Whoz that girl - kolorowe przygody

A także wszystkich, którzy maja ochotę przyłączyć się do zabawy :)
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czuję się jak jakiś wyrzutek, bo chyba jestem jedyną blogerką, która nie skorzystała z Rossmanowej promocji. Niby mogłabym pójść i na siłę coś kupić, tylko po co? Generalnie wszystko mam.
A może któraś w Was też nie zrobiła zakupów?
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj wybieram się na wielki katowicki zlot blogerski :) Cieszę się na fajnie spędzony czas w gronie osób o zbliżonych zainteresowaniach. Relacja wkrótce :)

piątek, 24 maja 2013

Recenzja - Delia Cosmetics - Serum rewitalizujące do twarzy kozie mleko

Ponieważ od zawsze miałam problemy z przesuszoną skórą, postanowiłam kupić kosmetyk, który, przynajmniej w teorii, powinien zapewnić mojej skórze maksimum nawilżenia. A ponieważ nie jestem fanką wydawania dużych kwot na kosmetyki, wybór padł na Delia Cosmetics i Bio serum rewitalizujące kozie mleko. Czy był to trafny wybór? Zapraszam na recenzję.


Opis producenta (opakowanie):
Rewitalizujące serum Delia zostało opracowane z myślą o zmęczonej, pozbawionej blasku skórze. Już niewielka ilość preparatu intensywnie i trwale nawilża naskórek i głębsze warstwy skóry. Serum Delia Bio posiada unikalną recepturę opartą na kozim mleku, któremu zawdzięcza swoje nawilżające właściwości. Wyjątkowe składniki serum wspomagają naturalne procesy odnowy naskórka oraz uzupełniają niedobór naturalnych substancji. Delikatna formuła wzbogacona D-Panthenolem dodatkowo łagodzi podrażnienia, poprawia barierę lipidową skóry nadając jej miękkość i elastyczność.

Efekt: Nawilżona i gładka skóra pełna witalności i blasku.

Kompleks Lactil - mieszanka nawilżających składników koziego mleka o wyjątkowych właściwościach hydroregenerująych.
Kompleks Hydromanil - zawiera naturalne cząsteczki nawilżające, uzyskane z peruwiańskiej rośliny z okolic Andów - Tara (Ceasalpinia Spinosa).
Witamina E - hamuje procesy starzenia się skóry, chroni przed szkodliwym promieniowanie UV i przeciwdziała uwalnianiu się wolnych rodników.
D-Panthenol - łagodzi podrażnienia oraz zapewnia skuteczne nawilżenie skóry.

Kosmetyk nie zawiera:
- składników modyfikowanych genetycznie
- syntetycznych substancji barwiących
- olejów mineralnych
- detergentów
- silikonów
- glutenu.
Produkt końcowy zawiera oleje, ekstrakty pochodzenia naturalnego.

Skład: Aqua, Ethylhexyl Cocoate, Hydrogenated Polydecene, Glycerin, Olea Europaea Fruit Oil, Polyacrylate-13, Polyisobutene, Polysorbate 20, Tocopheryl Acetate, Propylene Glycol, Hydrolyzed Caesalpinia Spinosa Gum, Caesalpinia Spinosa Gum, Phenoxyethanol (and) Ethylhexylglycerin, Panthenol, Allantoin, Parfum, PEG-8 (and) Tocopherol (and) Ascorbyl Palmitate (and) Ascorbic Acid (and) Citric Acid, Sodium Lactate, Sodium PCA, Glycine, Fructose, Urea, Niacynamide, Inositol, Sodium Benzoate, Lactic Acid, Caprae Lac Extract.

Cena: ok. 8,50 zł/30 ml (allegro)
Dostępność: ja kupiłam go na allegro, nie wiem jak jest z dostępem w sklepach stacjonarnych.

Moja Opinia. 
Opakowanie: Plastikowe z pompką, typu airless, pod światło widać ile produktu zostało w środku. Dzięki temu opakowanie jest bardzo higieniczne, a produkt można zużyć do samego końca. Pompka się nie przycina, łatwo odmierzyć odpowiednią ilość kosmetyku. Opakowanie jest solidne, grafika oszczędna, ale ciesząca oko. Dodatkowo produkt dostajemy zapakowany w kartonową owijkę, na której są wszystkie niezbędne informacje. (1 pkt/1).

Konsystencja/kolor: Produkt ma konsystencję bardzo lekkiego kremu, szybko się wchłania, pozostawia jednak na skórze tępy film. Kolor - biały. (0,75 pkt/1).

Zapach: Serum przepięknie pachnie, lekko mlecznie (?). Zapach jednak nie utrzymuje się na skórze. (1 pkt/1). 

Pojemność/wydajność: Opakowanie zawiera 30 ml produktu. Używamy go dość oszczędnie, niestety mimo to nie jest bardzo wydajne i szybko go ubywa z opakowania. (0,5 pkt/1).


Działanie (3 pkt/6):
+ nawilża - ale nie jest to spektakularny efekt
+ dobrze się aplikuje
+ szybko się wchłania
+ rano skóra jest nawilżona, miękka i gładka w dotyku (ja używałam go na noc)
+ doskonale nadaje się pod makijaż, zamiast kremu
+/- bardzo delikatnie rozświetla skórę
- pozostawia na skórze tępy film
- posiada wprawdzie dobroczynne składniki, są one jednak blisko końca składu
-- ekstrakt z mleka koziego na ostatnim miejscu w składzie, więc jego ilości są znikome
(-) aby nawilżenie było lepsze, wymaga użycia dodatkowo kremu, ale jest to opisane na opakowaniu

Podsumowanie: Jest to dość poprawny produkt, pięknie pachnie i dobrze się aplikuje. Chyba poszukam jednak czegoś o mocniejszym działaniu nawilżającym, bo takie nawilżenie jak to serum daje przeciętnej jakości krem. 
Czy kupię ponownie? MOŻE
Ocena: 6,25 pkt/10

niedziela, 19 maja 2013

Recenzja - Biochemia Urody - Puder bambusowy

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją produktu doskonale znanego i raczej lubianego w blogowym świecie, mianowicie pudru bambusowego z Biochemii Urody.


Opis producenta (biochemiaurody.com):
Puder bambusowy otrzymywany jest ze specjalnego gatunku bambusa porastającego lesiste wzgórza Indii. Drzewo bambusowe jest najszybciej rosnącą rośliną na świecie, osiągającą wysokość, aż do 35-40 metrów. Drewno bambusa jest wysoce trwałe i dekoracyjne, z tego powodu jest powszechnie wykorzystywane w budownictwie i do produkcji mebli.
Łodygi bambusa są niezwykle bogate w roślinne związki krzemu (krzemionkę). Puder bambusowy otrzymuje się z ekstraktu z rdzenia łodygi, poprzez odpowiednie rozdrobnienie do postaci zmikronizowanego pyłku, którego cząsteczki mają wielkość do 5 mikronów. Jest to bardzo drobny puder, którego wielkość cząsteczek nadal mieści się w granicach bezpieczeństwa w zastosowaniu na skórę i jest akceptowana przez firmy produkujące tzw. naturalne kosmetyki.
Puder bambusowy zawiera ponad 90% krzemionki. Ma on postać białego, lekkiego i puszystego pyłku, który aplikowany na skórę daje transparentne wykończenie, bez efektu bielenia skóry.
Puder posiada intensywne właściwości matujące. Ze względu na porowatą strukturę cząsteczek wykazuje wysokie zdolności do absorbowania nadmiaru sebum, nadając cerze matowy wygląd i odczuwalną gładkość.
Dzięki wysokiej zawartości krzemionki, oprócz działania wygładzająco-matującego, puder bambusowy wykazuje dodatkowo właściwości pielęgnujące skórę. Działa antybakteryjnie, łagodząco, wspomaga gojenie i reguluje aktywność gruczołów łojowych.
Puder może z powodzeniem zastąpić talk, mikę, skrobie lub glinki stanowiące bazę pudrów sypkich lub prasowanych. Jest to składnik neutralny, który może być bez obaw stosowany do matowienia kremów z filtrami przeciwsłonecznymi.
Nie powoduje zatykania porów (niekomedogenny).


Skład: Bambusa Arundinacea Stem Extract.

Cena: 14,80 zł/50 ml (10g)

Moja Opinia. 
Opakowanie: Plastikowe, solidne, w kolorze granatowym, z sitkiem i dodatkowym zabezpieczeniem. Na pokrywce naklejka z logo, nazwą, składem i datą przydatności. (1 pkt/1).

Konsystencja/kolor: Puder nie jest mocno zmielony, nie jest miałki, ale przechodzi przez dziurki sitka bez problemu. Kolor - biały. (0,5 pkt/1).

Zapach: Bezzapachowy. (1 pkt/1). 

Pojemność/wydajność: Opakowanie zawiera 50 ml produktu, moim zdaniem wydajność jest średnia. (0,75 pkt/1).



Działanie (3 pkt/6):
+ matuje
+ dobra relacja ceny do wydajności
++ jest w 100% naturalny
+ długa data przydatności
+/- jest transparenty, ale moim zdaniem trochę rozjaśnia skórę
- pozostawia skórę tępą w dotyku
- niesamowicie pyli
- nieumiejętnie nałożony może bielić
- podkreśla suche skórki
- aby mat był odpowiedni, trzeba nałożyć kilka warstw, co z kolei sprawia, że staje się on płaski i 'szorstki'

Podsumowanie: Po tak szeroko opisywanym i chwalonym produkcie, spodziewałam się znacznie lepszych efektów. Niestety efekt matowej, 'szorstkiej' skóry jest nie dla mnie, wolę bardziej satynowe wykończenie. Dlatego też puder znalazł już nową właścicielkę (pozdrawiam Cię Magda :)

Czy kupię ponownie? MOŻE wypróbuję inne rodzaje
Ocena: 6,25 pkt/10

wtorek, 14 maja 2013

Recenzja - BeBeauty - Chusteczki do demakijażu 3w1

Chodząc bezpośrednio po pracy na siłownię, czy wyjeżdżając w miejsca, gdzie musimy ograniczać ilość bagażu, warto zaopatrzyć się w chusteczki do demakijażu, aby nie dźwigać ze sobą kilku dodatkowych kosmetyków.
Dzisiaj chciałam zrecenzować właśnie takie chusteczki marki sprzedającej w Biedronce czyli znanej nam wszystkim BeBeauty. Chusteczek jest kilka rodzajów, dzisiaj skupię się na wersji do każdego typu cery, z odżywczym olejem z pestek winogron, wyciągiem z soi i wit. E (w zielonym opakowaniu).


Opis producenta (opakowanie):
Chusteczki do demakijażu z olejem z pestek winogron, wyciągiem z soi i witaminą E zostały stworzone z myślą o pielęgnacji Twojej skóry.
Wyjątkowa formuła:
- sprawia, że chusteczki skutecznie usuwają nawet wodoodporny makijaż, pozostawiając uczucie świeżości skóry,
- zawierają olej z pestek winogron o właściwościach witalizujących i odżywczych, wyciąg z soi o działaniu wygładzającym oraz witaminę E o właściwościach antyutleniających.
Idealne do codziennej pielęgnacji. Praktyczne w podróży, pracy i na wakacjach. Bez zawartości alkoholy, hypoalergiczne, testowane dermatologicznie.
Dostępne w kilku rodzajach. 

Skład: Aqua, Cetearyl Isononanoate, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Ceteareth-20, Cetearyl Alcohol, Isopropyl Isostearate, Glycerin, Lauryl Glucoside, Polyglyceryl-2 Dipolyhydroxystearate, Hydrolized Soy Protein, Titis Vinifera Seed Oil, Parfum, Glyceryl Stearate, Allantoin, Tocopheryl Acetate, Cetylpyridinium Chloride, Ceteareth-12, Cetyl Palmitate, Phenoxyethanol, Isobutylparaben, Citric Acid, Limonene, Hexyl Cinnamal, Bythylphenyl Methylpropional, Linalool, Citronellol.

Cena: ok. 4 zł/25 sztuk 

Moja opinia.
Opakowanie: chusteczki umieszczone są w opakowaniu z grubej folii, z zaklejanym na 'przylepiec' otwarciem wielokrotnego użytku. Trzeba uważać, aby nie zatłuścić folii przy zamknięciu, bo wtedy klejenie może być nieszczelne przez co chusteczki szybko wyschną. Opakowanie jest lekkie i płaskie, co ułatwia jego noszenie np. w torebce. (0,5 pkt/1).

Konsystencja/kolor: chusteczki są dość miłe w dotyku, w kolorze białym, jedna ich strona ma lekko porowatą strukturę, splot dość luźny i elastyczny. Chusteczki są dobrze nawilżone. (1 pkt/1).

Zapach: zapach jest dość intensywny, nie jest brzydki, ale niektórym może przeszkadzać. Dla mnie jest przyjemny, choć mógłby być delikatniejszy. Pachnie lekko kwiatowo. (0,5 pkt/1).

Pojemność/wydajność: opakowanie zawiera 25 nawilżonych chusteczek, jedna może wystarczyć na zmycie całego makijażu, jeśli jest do lekki makijaż dzienny. Przy większej ilości kosmetyków na pewno będą potrzebne dwie lub nawet trzy chusteczki, wtedy opakowanie jest mniej ekonomiczne. (0,5 pkt/1).

Działanie (2 pkt/6):
+ nie wysuszają cery
+ chusteczki są wytrzymałe, nie dziurawią się, nie zostawiają resztek na twarzy
+ porowata powierzchnia bardzo ułatwia demakijaż
+ są dobrze nawilżone
+/- skóra robi wrażenie czystej, choć niekoniecznie musi taka być
+/- chusteczki średnio zmywają makijaż, mogą zostawiać na skórze resztki podkładu lub pudru
+/- wymienione na opakowaniu składniki aktywne są, choć dość daleko w składzie (zaznaczone na zielono)
-- niesamowicie podrażniają oczy powodując pieczenie i łzawienie
- na opakowaniu jest ostrzeżenie aby nie wkładać chusteczek do worka spojówkowego, co przy demakijażu oczu może się przypadkowo zdarzyć
- powodują nieprzyjemne ściągnięcie skóry (pomimo, że jej nie wysuszają - ciekawostka)
- mogą podrażniać skórę i powodować pieczenie
- jak na produkt służący do demakijażu, a więc stosowany również w delikatnych okolicach oczu, ma wiele potencjalnie szkodliwych składników (w składzie zaznaczone na czerwono)
- nie poradzą sobie z mocnym makijażem oka (np. linerem)

Podsumowanie: jest to dobra alternatywa dla demakijażu w warunkach utrudniających zrobienie go ulubionymi kosmetykami, ze względu jednak na podrażnianie oczu i skóry trzeba ich używać ostrożnie. Obecnie na rynku spory jest wybór tego typu kosmetyków, dlatego w razie możliwości wypróbowałabym inne marki. Z drugiej strony Biedronkę mam blisko, robię tam codzienne zakupy, i nie chce mi się biegać po drogeriach w poszukiwaniu zastępstwa.
Czy kupię ponownie? TAK Ponieważ znowu wróciłam na siłownię, myślę, że wrócą do moich łask (Biedronka jest najbardziej pod ręką)

Ocena: 4,5 pkt/10
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obecnie weszły do Biedronki nowe chusteczki nasączone płynem micelarnym i po kilku użyciach stwierdzam, że są o niebo lepsze. Ale o tym w osobnej recenzji :)

sobota, 11 maja 2013

To już rok - czyli papierowa rocznica

Dokładnie rok temu, w USC w Chorzowie, złożyliśmy z moim mężem przysięgę małżeńską, czyli zgodne oświadczenie woli ;) Pogoda była piękna, słońce, ponad 25 stopni, wszędzie zielono i wiosennie.
Rok minął niepostrzeżenie.


Kochanie, wszystkiego najpiękniejszego z okazji naszej pierwszej rocznicy :*

poniedziałek, 6 maja 2013

Recenzja - Avon - preparat do demakijażu oczu z odżywką

Lubię mleczka do demakijażu. Używam ich do zmywania make-up'u z oczu, do twarzy wolę płyny micelarne lub żele. Mają przyjemną konsystencję, zazwyczaj nie zostawiają tłustej warstwy na skórze, gładko suną po niej usuwając makijaż bez podrażnienia skóry.
To mleczko dostałam od dziewczyny mojego brata (pozdrawiam Cię Gosiu), u niej niestety się nie sprawdziło. A czy u mnie mleczko do demakijażu Avon, szumnie zwane preparatem do demakijażu oczu z odżywką, spełniło swoją funkcję?


Opis producenta (wizaz.pl):
Preparat usuwa tusz, jednocześnie pielęgnując rzęsy i skórę wokół oczu. Zawiera składniki nawilżające i odżywcze. Jest łagodny, lekki, skuteczny, nie drażni oczu.

Skład: Aqua, Paraffinum Liquidum, Petrolatum, PEG-40 Stearate, Isodecyl Oleate, Steareth-2, Cetyl Alcohol, Stearic Acid, Triethanolamine, PEG-4, DMDM Hydantoin, Carbomer, Iodopropynyl Butylcarbmate, BHA.

Cena: 18 zł/150 ml (w promocji za 9,90 zł) 

Moja Opinia. 
Opakowanie: Butelka z białego plastiku, pod światło widać ile produktu jest w środku. Zamknięcie na zakręcaną nakrętkę - średnio wygodne, wolę klapki typu 'klik'. Plus za ciekawy, nieszablonowy kształt butelki. (0,5 pkt/1).

Konsystencja/kolor: Produkt ma konsystencję typowego mleczka, gładką i średnio rzadką. Niestety lubi wsiąkać w wacik. Kolor - biały. (0,5 pkt/1).

Zapach: W zasadzie niewyczuwalny. (1 pkt/1). 

Pojemność/wydajność: Opakowanie zawiera 150 ml produktu, użyłam go jednak tylko dwa razy więc trudno mi ocenić wydajność. Jak już wspomniałam, przez swoją konsystencję wsiąka w wacik, więc może być dość kiepska. (0,5 pkt/1).



Działanie (0,5 pkt/6):
+ gładko sunie po skórze, usuwając tusz i cienie do powiek
+ nie pozostawia na skórze tłustego filmu
- nie radzi sobie z mocniejszym makijażem (kreska żelowym linerem)
-- spowodował wypadanie rzęs (pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło, że na waciku zostawało po kilka rzęs za każdym razem gdy go używałam)
- nie jest łagodny, podrażnia oczy i okolice (mnie lekko, natomiast poprzednią właścicielkę dość mocno)
- potrafi uczulić
- niewygodne zamknięcie
- mocno wsiąka w wacik
- nie odżywia rzęs, wręcz przeciwnie
- marny skład

Podsumowanie: Pomimo całkiem niezłego usuwaniu makijażu, wypadanie rzęs spowodowane stosowaniem tego produktu zupełnie go dyskwalifikuje. Niestety, to pierwszy produkt, który ląduje w moich BUBLACH. 
Czy kupię ponownie? NIE 
Ocena: 3 pkt/10 (w tym za działanie 0,5 pkt)

czwartek, 2 maja 2013

Recenzja - Emolium - krem

Jakiś czas temu robiłam dla Was recenzję Emolium - kremu specjalnego tej marki, dzisiaj chciałabym zrecenzować krem zwykły, który również kupiłam z myślą o wybrednej skórze mojego kochanego męża.




Opis producenta (www.emolium.pl): 
Krem Emolium to nowoczesny emolient przeznaczony do pielęgnacji skóry suchej i bardzo suchej. Można stosować go do twarzy i do całego ciała. Dzięki starannie dobranemu i przebadanemu zestawowi substancji aktywnych skutecznie pielęgnuje skórę sucha, bardzo suchą, podrażnioną, szorstką i wrażliwą: natłuszcza i nawilża naskórek, ogranicza przeznaskórkową utratę wody, odbudowuje płaszcz hydrolipidowy oraz zmiękcza i uelastycznia naskórek. Hypoalergiczna formuła Kremu powstała we współpracy z dermatologami. Jest rekomendowany do stosowania u dzieci i niemowląt. 
Nanieść cienką warstwę kremu na dokładnie oczyszczoną skórę. Najlepsze efekty osiąga się, stosując preparat minimum dwa razy dziennie.

Właściwości:
- jest emulsją olej w wodzie (O/W)
- odżywia, natłuszcza i nawilża skórę
- ogranicza transepidermalną utratę wody (TEWL)
- odbudowuje płaszcz hydrolipidowy skóry
- zmiękcza i uelastycznia naskórek
- nie zawiera barwników ani substancji zapachowych
- doskonale rozprowadza się na skórze
- jest hypoalergiczny 

Wskazania:
- codzienne odżywianie i pielęgnacja skóry:suchej i bardzo suchej podrażnionej i szorstkiej wrażliwej 

Substancje aktywne:
- Trójglicerydy kwasów kaprylowego i kaprynowego (4%)
- Masło shea (4%)
- Olej macadamia (3%)
- Urea (3%)
- Hialuronian sodu (1%)
- Olej parafinowy (5%) 

Skład: Aqua, Mineral Oil (Liquid Paraffin), Butylospermum Parkii, Cetearyl Alcohol, Polysorbate 60, Caprylic/Capric Triglyceride, Hydroxyethyl Urea, Macadamia Ternifolia Oil, Methylpropanediol, Glycerin, Dimethicone, Trimethylsiloxysilicate, Biosaccharide gum, Sodium Hyaluronate, Allantoin, Stearic Acid, Sodium Acrylate/Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Phenoxyethanol, Butylparaben, Propylparaben, Methylparaben, Ethylparaben, Lactic Acid, Disodium EDTA, PEG-8, Tocopherol, Ascorbic Acid, Ascorbyl Palmitate, Citric Acid. 

Cena: ok. 20 zł/75 ml (allegro) 

Moja Opinia. 
Opakowanie: krem znajduje się w tubie z miękkiego, białego, lekko matowego plastiku. Pod światło widać ile produktu zostało w środku. Tubka jest zakręcana na klasyczną zakrętkę, na której może też stać. Otwór odpowiedniej wielkości. Grafika na tubce jest bardzo oszczędna, prosta i gustowna. (1 pkt/1).

Konsystencja/kolor: produkt ma kremową konsystencję, dużo lżejszą niż krem specjalny, nie jest też zupełnie oleista w odróżnieniu do jej specjalnego kuzyna. Dobrze się wchłania, pozostawia na skórze delikatny film. Krem ma kolor biały. (1 pkt/1).

Zapach: krem jest niby bezzapachowy, jednak, jak już kiedyś wspominałam, dla mnie kosmetyki bezzapachowe mają swój charakterystyczny, mało przyjemny zapaszek. (0,25 pkt/1). 

Pojemność/wydajność: tubka zawiera 75 ml preparatu, używa się go jednak dość niewiele przez co ma bardzo dużą wydajność. (1 pkt/1).


Działanie (4,5 pkt/6):
+ bardzo ładnie nawilża skórę
+ pozostawia ją gładką i dobrze odżywioną
+ nie podrażnia
+ dobra relacja ceny do wydajności
+ dobrze się wchłania
+ pozwala pozbyć się suchych skórek i przesuszonego naskórka
- pozostawia na skórze lekko tłusty film
- niepotrzebna moim zdaniem zawartość parabenów




Podsumowanie: Krem spełnia swoje zadanie w 100%. Doskonale nawilża skórę pozostawiając ją miękką i gładką. 
Czy kupię ponownie? TAK
Ocena: 7,75 pkt/10