Wszystkich Świętych bowiem, to imieniny wszystkich świętych. 2. listopada, czyli Zaduszki to dzień, w którym powinniśmy wspominać naszych zmarłych bliskich, modlić się za ich dusze, odwiedzać miejsca ich spoczynku.
Źródło: Free image courtesy of FreeDigitalPhotos.net |
Cmentarze rozświetlone tysiącami płonących zniczy mają swój niezaprzeczalny urok. Są smutne, skłaniają do refleksji nad naszym własnym życiem.
Przechodząc obok niektórych grobów mam jednak wrażenie, że niektórzy uważają, iż wielkość znicza świadczy o naszym żalu za kimś, o smutku i naszej pamięci. Jakie ma znaczenie jak wielki znicz zapalimy? Czy ma znaczenie, że w ogóle go zapalimy? To w naszych sercach powinna być ta osoba, w naszych myślach i to nie tylko tego jednego dnia w roku.
Odwiedzając grób mojej kochanej mamy, która odeszła od nas w 14 lipca 3 lata temu, przechodzę obok grobów o których przez cały rok nikt nie pamięta. Przypominają sobie właśnie 1. listopada.
Owszem, jest to dzień gdy powinniśmy uczcić pamięć naszych najbliższych, których już nie ma wśród nas, ale pamiętajmy o nich również w inne dni.
Kiedyś bywałam u mamy co tydzień. Teraz nie czuję już takiej potrzeby. Jeżdżę do niej, gdy najdzie mnie nastrój i potrzeba odwiedzin miejsca jej spoczynku. Ale mama jest ze mną cały czas. Nie ma dnia, żebym o niej nie myślała, żebym nie tęskniła. Choć nie wierzę w niebo, czuję jednak, że mama nade mną czuwa, jest przy mnie w każdej chwili mojego życia, odwiedza mnie w snach. Tęsknię za nią i czasem nadal trudno pogodzić mi się z tym, że jej już nie ma. Że już nigdy nie zapytam jej o radę, nie wypłaczę w jej ramię, nie zobaczę jej uśmiechu i nie usłyszę głosu. Choć nie odeszła nagle, ale po dwóch ciężkich latach walki z chorobą, jej śmierć była w pewnym stopniu szokiem. Każda śmierć jest dla najbliższych szokiem, nawet gdy wiesz, że wcześniej czy później możesz się jej spodziewać. Mama nie dożyła mojego ślubu, choć zdążyła poznać mojego męża i chyba go zaakceptowała. Pamiętam każdą chwilę z dnia, gdy widziałam ją po raz ostatni i staram się ją pamiętać z czasu jak dużo się śmiała, a jej oczy były pełne życia i radości.
Na zawsze pozostanie w moim sercu i codziennie będę o niej myślała, nie tylko 1. czy 2. listopada.
Kocham Cię mamo.
Smutno...
OdpowiedzUsuń14 lipca, w moje urodziny :( Smutnie się zrobiło,ale tez nie rozumiem ludzi, którzy tylko raz na rok przychodzą na cmentarz i ten wyścig o większe wiązanki i kosztowniejszy marmur..
OdpowiedzUsuń1 listopada to dla mnie bardzo przygnębiający dzień.. :(
OdpowiedzUsuńTak to dobry czas by przemyśleć sobie wszystko.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się;*
Zapraszam Cię na mojego nowego bloga: http://mell-l.blogspot.com/
Pięknie to napisałaś. Ja też groby odwiedzam 2 listopada.Wtedy jest tak spokojniej, ciszej, nie ma tego "spotkania towarzyskiego" i pokazu mody ...
OdpowiedzUsuńTo prawda. Cmentarze są dużo bardziej... refleksyjne, gdy nie ma na nich tłumów ludzi biegających w popłochu żeby jak najszybciej być w domu.
UsuńJa niestety mam bardzo daleko do moich najbliższych na cmentarzach , więc nie mogę ich odwiedzać w ten dzień . Idę jednak do kościoła i się za nich modlę .
OdpowiedzUsuń5 lat temu odeszła moja ukochana prababcia, która wychowywała mnie, gdy moja mama wyjechała do Niemiec za chlebem. Do dziś boli mnie ta strata, bo to była cudowna osoba i bardzo ją kocham .
Niestety gdy odchodzą najbliżsi, osoby przez nas najbardziej kochane, bardzo długo dochodzimy do siebie, a pamięć o nich na zawsze pozostaje w naszych sercach. Nie ma znaczenia gdzie myślisz o bliskich, im to nie robi różnicy, czy wspominasz siedząc w domu, czy pojedziesz specjalnie na cmentarz. Cmentarze są dla nas, nie dla nich...
UsuńTo jest to co w życiu jest najtrudniejsze - żegnanie bliskich i wyrwy, jakie powstają w życiu później. Masz 100 % racji - najważniejsze to pamiętać o nich nie tylko 01-02.11, ale każdego zwykłego dnia.
OdpowiedzUsuńDobrze napisane :)
Usuńa u mnie wieczorem dzis w calym bloku oadly bezpieczniki wiec mialam swieczki zapalone - takie przedluzone zaduszki ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJak to mówią "nadzieja umiera ostatnia". Nie ważne, że wiemy, że ktoś jest ciężko chory i nie ma dla niego już ratunku. I tak się do końca wydaje, że jeszcze długo pożyje. Niestety sporo osób z mojego otoczenia umarło na raka i wiem jaki to był za każdym razem szok pomimo, że każdy wiedział, że nic się już nie da zrobić...
OdpowiedzUsuńDla mojej babci, mamy mojej mamy, był to największy szok. Nawet nie wyobrażam sobie jakim bólem musi być chowanie własnego dziecka. Ale ona sprawiała wrażenie, jakby do końca sądziła, że mama wyzdrowieje. Pamiętam jak u mamy wykryto chorobę i jak wszyscy powtarzali będzie dobrze, a ja wiedziałam, że nie będzie bo chorobę wykryto zbyt późno. Poza przedłużeniem życia o tych kilkanaście miesięcy za pomocą radioterapii nic więcej nie dało się zrobić, a my wszyscy żyliśmy z wyrokiem. Jednak sama śmierć była mimo wszystko szokiem... ale to chyba zawsze tak jest.
Usuńwierzy się do ostatniej chwili. ja w moją babcię wierzyłam nawet wtedy, gdy babcia przestała być przytomna i gdy moja mama i wujek sprowadzili do szpitala księdza. nadzieja umiera dopiero z tą osobą tak naprawdę.
UsuńJa w tym roku 1 listopada nie byłam na grobach bliskich. Jestem chora, więc siedzę w domu:( Jak tylko mi się polepszy z pewnością wybiorę się tam, by zapalić im świeczkę.
OdpowiedzUsuńNie ma znaczenia gdzie wspominasz najbliższych. Zawsze wychodzę z założenia, że im to już nie robi różnicy. To tak jak z noszeniem czerni. Jakie dla zmarłych ma znaczenie czy nosisz czerń po ich śmierci czy nie? Prawdziwą żałobę nosi się w sercu a nie na sobie. Ja praktycznie w ogóle, poza pogrzebem, nie nosiłam czerni po śmierci mamy, co nie umniejsza mojego żalu po jej stracie.
UsuńWażne, że o nich myślimy, że są w naszych sercach, a nie to gdzie ich wspominamy.
moja babcia odeszła 14 listopada 2009 roku. od tamtego czasu 1 listopada jest dla mnie niezbyt przyjemnym dniem, bo większości osób, które odwiedzam nie znałam lub w ogóle nie pamiętam. a moja babcia zmarła, gdy byłam w gimnazjum. i bardzo za nią tęsknię. w tym roku szczególnie jest mi ciężko, bo przeżywam trudny okres i przyznam szczerze, że nad jej grobem uroniłam łzę. bo bardzo tęsknię i choć nie była dla mnie tak bliska, jak dla ciebie twoja mama, to mogę powiedzieć, że rozumiem, co czujesz. i tego się nie da przeżyć, przeboleć, wytłumaczyć sobie. ból zawsze będzie w sercu, ale wolę go czuć, niż nie czuć - bo wtedy bym na pewno łatwo zapomniała. a dzięki niemu wciąż pamiętam, jak ważną była dla mnie osobą i jak bardzo chciałabym ją przeprosić za wiele moich błędów. ból jest dobry i trzeba z nim żyć. i ja nie widzę nic złego we łzach.
OdpowiedzUsuńze mną jest tak, że nie przywiązuję wagi do odwiedzin cmentarza, bo dla mnie osoba, która odeszła żyje w mojej pamięci, a niekoniecznie wiąże się to z miejscem jej pochówku..
OdpowiedzUsuńMuszę Ci tu napisać o czymś innym, a chcę się odnieść do Twojego komentarza u mnie :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jaką masz skórę, ale skoro lubisz starą wersję BB od Garniera to nie polecam Ci nowej. Wnioskuję, że masz cerę suchą i stary świetnie się na niej sprawdza. Nowy raczej się nie sprawdzi, ponieważ ma za lekką konsystencję i może podkreślać suchość.
Chciałam Cię przestrzec :)