Lubię kobiecą literaturę. Odpręża mnie, pozwala spojrzeć na własne problemy i zgryzoty z dystansu, odstresować się i pozwolić działać wyobraźni.
Ostatnio w moje ręce wpadła pozycja bardzo kobieca, o niezwykle smacznym tytule Klub Miłośniczek Czekolady.
Jest to historia czterech przyjaciółek mieszkających w Londynie. Każda z dziewczyn jest inna, każda ma swoje własne życie, problemy i zmartwienia, jednak ich przyjaźń jest godna podziwu i pozazdroszczenia.
Pierwszą bohaterką jest Lycy Lombard, która z pozycji narratora opowiada nam o swoim życiu, a także życiu swoich przyjaciółek.
Lucy pracuje jak pracownik tymczasowy, jednak utknęła od dłuższego czasu w jednej firmie na stanowisku asystentki. Praca w jej zdaniem bardzo szowinistycznej firmie średnio jej się podoba, swoje obowiązki wykonuje 'po łebkach', a większość czasu spędza na flirtowaniu ze swoim przełożonym, którego przekornie nazywa 'Lubym'.
Chantal to amerykanka, która wraz z mężem przeprowadziła się kilka lat wcześniej do angielskiej stolicy. Chantal jest po mężu bogata, ma bardzo wysublimowany i drogi gust, pracuje w jednym z czasopism dotyczącym wystroju domów, a brak zainteresowania ze strony męża rekompensuje sobie coraz to nowymi romansami, które niestety z czasem sprowadzą ją na manowce.
Autumn to kobieta bogata z domu, bardzo wrażliwa na krzywdę innych. Ponieważ rodzice zapewnili jej zarówno w dzieciństwie jak i w starcie w dorosłe życie niemal wszystko, ona pracując z trudną młodzieżą stara się ułatwić przyszłość im. Jej największą słabością jest brat, który niestety z powodu uzależnienia od narkotyków pakuje się w coraz większe kłopoty, chcąc nie chcąc wciągając w nie również siostrę.
Nadia to przykładna pani domu, kochająca matka małego Lewisa i żona swojego uzależnionego od hazardu męża. Stara się wszelkimi siłami wiązać koniec z końcem, co niestety utrudnia jej skory do gry i zaciągający coraz większe długi mąż.
Dziewczyny różnią się niemal wszystkim, a poza przyjaźnią łączy je nieskończenie wielka miłość do czekolady.
Książka, choć traktuje o dość ważnych sprawach i problemach, z którymi w dzisiejszym świecie mamy styczność na co dzień, jest jednak lekka w swojej formie i potrafi umilić wieczór, zwłaszcza gdy pod ręką mamy kubek gorącej czekolady :)
Nie jest to ckliwa historia, nie jest to również wiekopomne dzieło, ale przyjemna, lekka lektura na jesienny wieczór. Mamy tu miłość, przyjaźń, zdradę małżeńską, narkotyki, hazard... a wszystko w gęstej, czekoladowej polewie.
Czytałyście? Znacie?
Kocham książki, ale nie sposób znać i przeczytać wszystko. Sama gustuję w fantasy, to jest mój odprężający, lekki i sympatyczny sposób na relaks.
OdpowiedzUsuńJa za fantasy akurat niespecjalnie przepadam, choć wpadło mi kilka tego gatunku książek w ręce :)
UsuńLubię literaturę tego typu :) Na pewno sięgnę po tę książke. A czy czytałas "Służace"? Jesli nie, serdecznie Ci polecam! I bardzo bardzo dziękuję za wyróżnienie :). Bardzo mi miło :))).
OdpowiedzUsuńNiestety nie czytałam. Będę musiała poszukać :) Obecnie czytam drugą część 'klubu...' czyli 'Dieta miłośniczek czekolady'.
UsuńTa książka kusi mnie już od hohoo czasu, ale w bibliotece cały czas jest wypożyczona ;( Tak jak Ty uwielbiam literaturę kobiecą. Zwłaszcza kocham książki Moniki Szwaji. Uwielbiam jej poczucie humoru oraz realnosć wydarzeń. Marzy mi się, żeby kiedys w mojej biblioteczce były wszystkie książki Pani Moniki. Dziękuję za oznaczenie, pochwalę się na blogu ;)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze lubię kryminały, horrory, serię Harry'ego Pottera, uwielbiam książki o dietach oraz o makijażu i kosmetyce :)
Usuńnie, nie znam. ostatnio mam też tak mało czasu na czytanie... mam nadzieję, że przez weekend uda mi się to nadrobić. na świeczniku "Diabeł ubiera się u Prady". a ogólnie to lubię książki "ciężkie" - o anoreksji, bulimii, molestowaniach itp. i wbrew pozorom jestem jak najbardziej normalna;)
OdpowiedzUsuńCiężkie książki i filmy pozwalają nam spojrzeć nam nabrać dystansu do własnego życia i problemów. Też lubię taką tematykę zarówno w książkach jak i filmach. A 'Diabeł...' jest świetny. Z resztą zarówno film jak i książka :)
Usuńfilm oglądałam już dawno dawno temu. teraz zabrałam się za książkę, ale idzie mi bardzo powoli..
UsuńJa książkę pochłonęłam niemal jednym tchem. Świetna lektura. Gorzej mi idzie z cięższymi tytułami, bo w nie bardziej się wczytuję :)
UsuńOwszem, czytałam:-) Bardzo fajna książka. Tylko nie wiem czemu czytając ją miałam ciągle ochotę na czekoladę..ha ha:)
OdpowiedzUsuńHm, no ja też nie mam pojęcia czemu ;)
UsuńKasiu, a powiedz mi z jakiego produkty Rival de Loop byłaś zadowolona? Bo ja już jestem tak zrażona, ze boję się cokolwiek kupić...
OdpowiedzUsuńMam ich ampułki nawilżające i anti-age i są całkiem ok. Bez rewelacji, ale jak za tą cenę, można spróbować :) Maseczka nawilżająca też się u mnie sprawdziła i tonik, choć tonik to akurat żadna rewelacja, bo nie wiem co by w nim musiało być aby mnie podrażniło :)
Usuńachh i zapraszam Cię do obserwowanych, jesteś tak często u mnie :)
OdpowiedzUsuńdziękuej za odwiedzinki :)
OdpowiedzUsuńnie czytałam jej ale wydaje się być strasznie ciekawa :)
ja na razie czytam coś w stylu Ognistej, Georginy Kincaid i Czarnej Łabędzicy ;)
buziaki:*
Musze kiedyś przeczytać tę książkę :) Słyszałam o niej i o jej kontynuacji "Dieta miłośniczek czekolady" i wydają się dość ciekawe :)
OdpowiedzUsuńJa zaczynałam od części drugiej, ale nie było to przeszkodą w sięgnięciu po pierwszą część :)
UsuńKasiu, a jaką znalazłaś pielęgnację do cery naczynkowej, co Tobie odpowiada?
OdpowiedzUsuńPytałaś o moją pielęgnację cery, wybacz, że odpisuję dopiero dzisiaj ale miałam 'szkolny' weekend i jakoś tak wiecznie mi czasu brakło :)
UsuńMam cerę mieszaną w kierunku suchej, naczynkową i czasem wrażliwą. Do demakijażu używam przeważnie mleczka (jeśli chodzi o oczy) oraz żelu do mycia lub płynu micelarnego (do reszty twarzy). Wolę płyn micelarny (obecnie używam Bourjois - dobry i tani), bo żele niestety lubią mnie podrażniać. Następnie cerę tonizuję (tonikiem Bourjois lub hydrolatem - obecnie mam porzeczkowy z BU) i kładę krem (najbardziej lubię nawilżający z SVR Xerial 5 - jest świetny, testuję też serię Ziaja Med do cery naczynkowej, ale nie jestem zachwycona, raczej będę szukać czegoś innego). Raz do dwóch razy w tygodniu robię peeling - najczęśniej enzymatyczny lum gommage z Ziaji, ewentualnie raz na jakiś czas peeling z Ziaji z serii Anno Doro (domowa mikrodermabrazja) ale trzeba z nim uważać, bo to dość mocny zdzierak. Jednak bardzo go lubię. Po peelingu obowiązkowo maseczka, nawilżająca (tutaj też muszę bardzo uważać, bo niektóre lubią mnie podrażniać, dobra jest z Ziaji czekoladowa albo nawilżająca), algi (najlepiej z witaminą C i acerolą) ewentualnie glinka biała (czyli maska kaolinowa). Dobrze działa też peeling kawitacyjny - jest głębszy, ale jednocześnie na tyle delikatny, że nie zrobi nam krzywdy.
Na dzień używam kremów tonujących, które dość dobrze ukrywają siateczkę naczyń na policzkach, czasami zielonego korektora, gdy cera jest mocniej podrażniona. No i staram się nie eksperymentować, bo to nigdy dobrze się nie kończy, niestety :) Jakbyś miała dodatkowe pytania, wal jak w dym ;) Pozdrawiam.
lubie takie ksiazki ;p
OdpowiedzUsuń:)
UsuńDostałaś ode mnie wyróżnienie 'So Sweet Blog Award' :)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale tytuł bardzo smakowity :)
OdpowiedzUsuńObserwuję :)
Zarówno tytuł jak i sama książka :)
UsuńChetnie po nia siegne ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka wprost na zapowiadające długie jesienno-zimowe wieczory.
OdpowiedzUsuńTo prawda, jest idealna. Zwłaszcza przy kubku gorącego kakao ;)
Usuń