Dzisiaj przychodzę do Was z mieszanym postem na temat najczęściej widzianych, a jednocześnie najbardziej rażących moje oczy błędów modowo-urodowych. Z góry zaznaczam, że nie uważam się za guru modowego pokroju Malinowskiej czy Horodyńskiej (choć ich gust czasem mocno mnie zaskakiwał), są jednak pewne elementy stroju, makijażu czy ogólnego wyglądu, które potwornie mnie rażą i uważam, że każda szanująca się dziewczyna, która ma klasę, a w domu choć skrawek lustra, zdecydowanie powinna tych błędów się wystrzegać.
|
Źródło: Free image courtesy of FreeDigitalPhotos.net |
Hurra, wbiłam się w dżinsy z liceum!
Często widuję na ulicy dziewczyny, które noszą za małe spodnie. O ile w dresie czy legginsach jest to zupełnie, albo prawie zupełnie niewidoczne o tyle dżinsy, które zasadniczo przylegają do ciała, gdy są za małe - widać to od razu. Zwłaszcza, jeśli na górę założymy przylegający, za krótki topik.
Dziewczyny, fajnie, że chcecie wejść w spodnie o rozmiarze 34 nosząc już od kilku lat 38, jednak nie wygląda to ani seksownie, ani apetycznie, gdy znad przylegających dżinsów wylewa się sadełko, a spodnie ledwo trzymają się na tyłku. Nie wyglądacie szczuplej tylko dlatego, że ubrałyście szczuplejsze ciuchy, wręcz przeciwnie. Wylewający się tu i ówdzie tłuszczyk sprawia, że wyglądacie śmiesznie.
Noście spodnie we własnym rozmiarze. Nawet większe, ale dobrze dopasowane do waszej figury i kształtów są o niebo lepsze niż dżinsy, które na pierwszy rzut oka wyglądają jak ściągnięte z młodszej siostry.
|
Źródło: Free image courtesy of FreeDigitalPhotos.net |
Dostałam białe spodnie w rozmiarze 48!
Ja nie należę do osób szczupłych, przez co zakupy w ogólnodostępnych sklepach pozostają poza moim zasięgiem. Sklepy internetowe są dla mnie prawdziwym rajem i wybawieniem, dlatego też często z nich korzystam. Niestety tam zazwyczaj ciuchy dostępne w rozmiarze 34 są również dostępne w rozmiarach XL (czyli od 48 wzwyż). Jednak to, co dobrze leży na koleżance w rozmiarze 36 czy 38 niekoniecznie dobrze będzie wyglądało na osobie o znacznie większych gabarytach. W moim odczuciu, poza oczywiście bikini zarezerwowanym wyłącznie dla osób o szczupłej figurze (i nie mam na myśli tyczek, tylko typowo kobiece krągłości), taka sama wyłączność dotyczy spodni w kolorze białym. I to zarówno dżinsów, legginsów, dresów, spodni wyjściowych czy letnich z lnu.
Białe spodnie na większym gabarycie wyglądają co tu dużo mówić źle. O ile białe bluzki, koszulki, nawet spódnice jeszcze się obronią, o tyle białe spodnie podkreślające każdą niedoskonałość naszego ciała są zdecydowanie wykluczone dla kobiet o większych rozmiarach.
Nie róbcie sobie tego i jeśli na waszych pośladkach czy udach jest cellulit, albo wasza rozmiarówka wykracza poza 38, zrezygnujcie z białych spodni, nawet jeśli są dostępne. Białe spodnie zarezerwowane są jedynie dla idealnych tyłków. Można kupić jasne spodnie w innej kolorystyce - beż, szarość czy pastele, w których wasza pupa będzie się prezentować znacznie korzystniej.
Swoją drogą nie wiem co za idiota produkuje białe spodnie w większych rozmiarach.
|
Źródło: Free image courtesy of FreeDigitalPhotos.net |
Zamiast brwi dwie cieniutkie, narysowane bądź wyskubane do granic możliwości kreski.
Brwi mają podkreślać piękno naszych oczu a ich naturalny kształt został zaprojektowany przez samą naturę w jak największej zgodności z całą twarzą. Nie wiem skąd moda na wyskubywanie brwi do dwóch, cieniutenkich kresek. Sama cierpię z powodu naturalnie bardzo rzadkich i jasnych brwi, i w tej chwili kuracja olejkiem rycynowym pozwala mi nadać im jako taki kształt. Problem w tym, że nawet raz za mocno wyskubane brwi mogą już nigdy nie wrócić do swojego pierwotnego kształtu. Brwi wyskubujemy tylko w ich dolnej części, nigdy nie poprawiamy górnej części łuku. Jeśli nie podoba nam się ich kolor można położyć hennę, która naturalnie wzmocni lub zupełnie zmieni och barwę. Jeśli nie macie wprawy, najlepiej nie wyskubujcie brwi same. Znajdźcie dobrego specjalistę od regulacji brwi, który z całą pewnością nie zrobi Wam krzywdy (niestety można się tutaj również bardzo naciąć na osoby bez doświadczenia lub wyczucia).
Brwi powinny dodawać twarzy wyrazu, podkreślać jej naturalne piękno i charakter. Jak będziecie miały dwie, prawie niewidoczne linie, sprawią jedynie, że Wasza twarz będzie wyglądała nienaturalnie. Nie róbcie sobie tego.
|
Źródło: Free image courtesy of FreeDigitalPhotos.net |
Ach, jak ja kocham solarium!
Tak, wiem, opalenizna jest modna, brązowa skóra wygląda pięknie, a w lecie żadna z nas nie chce być bladziochem. Niektórzy jednak sprawiają wrażenie, jakby spędzali w solarium każdą wolną chwilę, a ich skóra jest wręcz pomarańczowa od nadmiaru sztucznego słońca.
Kiedyś również byłam fanką solarium, choć aby osiągnąć na prawdę brązową opaleniznę, to musiałabym tam chyba zamieszkać. Z natury mam bardzo bladą cerę i opalam się na bardzo złoty, jasny brąz. Mam też tendencję do znamion barwnikowych i to one były powodem dla których zupełnie zrezygnowałam z wizyt na sztucznym słoneczku (w tym roku poszłam jedynie kilka razy przed ślubem aby nie straszyć trupią bladością i ładnie wyjść na zdjęciach).
Na ulicach pełno widać dziewczyn opalonych na żółto aż do przesady, chwalących się swoją w założeniu brązową skórą, które od razu widać że spędzają w solarium sporą część swojego wolnego czasu. Ani to zdrowe, ani estetyczne. Za 20 lat ich skóra będzie wyglądała jak za przeproszeniem 20-letnia skórzana torba, ale chcą być modne i opalone więc męczą tę swoją biedną skórę wystawiając ją na sztuczne promienie UV.
Szkoda skóry, macie ją jedną więc dbajcie o nią, bo po takiej dawce promieni nawet najdroższy i najlepszy krem niewiele będzie w stanie zrobić.
|
Źródło: Free image courtesy of FreeDigitalPhotos.net |
Uwielbiam szpilki. Co z tego, że nie umiem w nich chodzić...
Sama, choć kocham wysokie obcasy, raczej w nich nie chadzam, bowiem sztuka chodzenia na wysokich obcasach jest dla mnie niedostępna. Patrząc na rzesze kobiet kroczących w wysokich do nieba obcasach czasami odnoszę wrażenie, że niektóre z nich za chwilę się wywalą i połamią w drzazgi.
Na obcasach bowiem, zwłaszcza tych niebotycznie wysokich, trzeba umieć chodzić.
Stopy należy stawiać w określony sposób, aby chód był seksowny, a nie koński. Często buty są niedopasowane rozmiarem, przez co wyglądamy jeszcze śmieszniej, bo obcas człapie za nami, a nie razem z nami.
W źle wyprofilowanym obuwiu stopa leci do zewnątrz, albo do wewnątrz, a my wyglądamy pokracznie. Nie ma w tym nic seksownego. A najgorsze z tego wszystkiego jest walenie obcasami o posadzkę. Masakra jakaś. Niszczymy sobie stawy, buty plus czyjąś lub własną podłogę.
Dbajcie o stopy, bo powinny Wam służyć wiele, wiele lat. Nie przesadzajcie z wysokością obcasa, jeśli chcecie ubrać coś na prawdę wysokiego, niech buty będą wygodne, obcas stabilny, a wy stawiajcie stopę od palców. A najlepiej ograniczyć chodzenie na obcasach do minimum.
Rajstopy do sandałków lub klapek...
To już jest istna tragedia, gdy założymy cienkie rajstopy do letnich klapek lub sandałków. Nie rozumiem dlaczego śmiejemy się z męskich skarpetek do sandałów jak same robimy to samo? I to, że są to cienkie rajstopy niczego nie zmienia, wręcz przeciwnie. Jeśli palce są odkryte, jedyne rajstopy jakie mają rację bytu to mocno kryjące i bezszwowe. Nie ma nic gorszego jak wystający z otworu na palce szew z rajstopy. Żenada.
A najlepiej do butów z otwartymi palcami wkładać bose stopy. Jeśli musisz ubrać rajstopy lub pończochy, buty powinny mieć pełny przód. Tyle w tym temacie.
|
Źródło: Free image courtesy of FreeDigitalPhotos.net |
Ale mam paznokcie...
Ja rozumiem modę na długie, sztuczne paznokcie, akrylowe, żelowe, jakiekolwiek. I choć długość paznokci jest sprawą indywidualną, długie na kilka centymetrów szpony (nawet jeśli są w 100% naturalne) na prawdę nie są ani kobiece, ani urocze, ani estetyczne. Osobiście stawiam na paznokcie naturalne, niezbyt długie, żeby nie przeszkadzały w pisaniu na klawiaturze. Oczywiście każdy ma prawo mieć paznokcie jakie chce, jednak granica między długością wyglądającą ładnie i seksownie, a długością szponiastą jest na prawdę bardzo cienka.
Poza tym, jak pokazują badania, mężczyźni wcale nie lubią długaśnych szponów. Wolą paznokcie krótkie, ale zadbane, owszem, mogą być czerwone, jednak niekoniecznie o długości pół metra.
Nie mówiąc o tym, że doklejając sobie sztuczne paznokcie, czy to akrylowe czy żelowe, skazujemy naszą własną płytkę na śmierć i bardzo długą i żmudną rekonwalescencję. Na prawdę warto?
|
Źródło: Free image courtesy of FreeDigitalPhotos.net |
Ach, jak ja kocham makijaż...
Ja również jestem fanką makijażu, choć nie mam również oporów przed wyjściem z domu zupełnie bez niego. Stawiam jednak na makijaż naturalny, który ma ukryć pewne mankamenty, a uwydatnić nasze walory.
Niestety patrząc na niektóre dziewczyny czy kobiety (wiek jest tu raczej sprawą drugorzędną) mam wrażenie, że właśnie wyszły spod pędzla mało utalentowanego malarza.
Ok, mocniej podkreślone oczy w odpowiedniej sytuacji, do pewnego typu urody lub w pewnych kulturach mają swój niewątpliwy urok i dodają twarzy charakteru. Jednak przy jasnej karnacji i jasnej oprawie oczu, ciemny smoky eye do pracy czy na niedzielny obiad u babci nie jest najlepszym pomysłem.
Makijaż ma podkreślać naszą urodę, powinien być dopełnieniem naturalnego piękna, a nie sprawiać, że wyglądamy jak po dyskotece. Dziewczęcy makijaż jest naturalny, delikatny, niemal niewidoczny (spójrzcie na makijaż azjatek, który jest ale jakby go nie było). Azjatycki makijaż to mój ideał.
Owszem, są sytuacje gdy mocniejszy makijaż będzie lepszy - impreza, dyskoteka, sesja zdjęciowa. Jednak na co dzień mocny makijaż razi i nie dodaje uroku, wręcz przeciwnie.
Pamiętajcie o żelaznych zasadach:
- jeśli mocniej podkreślamy oczy, usta powinny być naturalne i odwrotnie
- nie obciążajcie skóry nadmierną ilością kosmetyków, pozwólcie jej oddychać a na pewno w przyszłości wam się odwdzięczy
- jeśli macie problem z trądzikiem, nałożenie za przeproszeniem tony tapety na pewno nie pomoże w rozwiązaniu tego problemu, mało tego, może być wręcz tragiczne w skutkach
- nawet jeśli koleżance pasuje smoky eye, nie jest powiedziane, że Ty będziesz wyglądać w nim dobrze
- jeśli chcecie wyglądać na wesele czy wyjątkowo ważną imprezę zjawiskowo i zrobić w tym celu zupełnie nowy makijaż, wypróbujcie go najpierw w domu, sprawdźcie jak będzie się zachowywał po kilku godzinach i czy te nowe, rewelacyjne fioletowe cienie nie zrobią wam wielkich, nieestetycznych worów pod oczami jak trochę się spocicie.
Pamiętajcie, mniej znaczy więcej.
|
Źródło: Free image courtesy of FreeDigitalPhotos.net |
Szminka na zębach...
Tu chyba wyjaśnienia są zbędne. Jeśli lubimy szminkować usta, bardzo uważajcie, aby szminka była nałożona nie tylko starannie i dokładnie na obrysie warg (jeśli szminka wychodzi mocno poza nasz naturalny obrys na prawdę nie wygląda to ładnie) ale również by nie znajdowała się na naszych zębach.
Jest to chyba jeden z najgorszych obrazków, gdy piękna, zadbana kobieta, w perfekcyjnym makijażu i niemniej perfekcyjnym stroju, jak się uśmiechnie na zębach ma odbitą karmazynową szminkę!
|
Źródło: Free image courtesy of FreeDigitalPhotos.net |
Gisele ma ten ciuch i wygląda w nim świetnie,
ja też chcę...
Również częstym błędem w dziedzinie zarówno kosmetyki jak i mody jest chęć ślepego podążania za trendami. Prawda jest taka, że ciuchy projektantów z małymi i nielicznymi wyjątkami, skrojone są na chudziutkie, wysokie modelki, na których nota bebe wszystko będzie wyglądało świetnie.
Niestety niewiele "prawdziwych" kobiet może się pochwalić figurą Gisele czy Alessandry. To, że ciuch z najnowszej kolekcji Diora dobrze wygląda na modelce, wcale nie oznacza, że będzie leżał równie idealnie na naszym ciele.
Nie podążajmy ślepo za trendami i najnowszymi kolekcjami. Szukajmy ubrań w których dobrze się czujemy i świetnie wyglądamy, bez względu na to czy jest to tegoroczna czy ubiegłoroczna kolekcja. dopasowujmy ubrania do naszej figury i osobistych preferencji, a nasza szafa będzie idealna i niepowtarzalna.
|
Źródło: Free image courtesy of FreeDigitalPhotos.net |
Uwielbiam ten zapach, dlatego wyleję na siebie pół butelki...
Perfumy. Która z nas ich nie kocha? Nie uwielbia? Nie ma jednego, dwóch czy dziesięciu ulubionych zapachów? Zapach powinien komponować się ze skórą, roztaczać wokół nas delikatną mgiełkę i miło się z nami kojarzyć. Jeśli jednak wylejesz na siebie pół butelki, a po Twoim przejściu przez korytarza jeszcze po 4 godzinach będzie wiadomo, że przechodziłaś oznacza, że używasz perfum nie tak jak się powinno.
Jak mawiała Coco Chanel, powinno się skrapiać (dosłownie) perfumami te miejsca, w które kobieta chce być całowana. Według ekspertów, kropla perfum powinna się znaleźć tam, gdzie naczynia krwionośne są bardzo blisko pod skórą, dzięki czemu zapach jest intensywniejszy i łaniej miesza się z naszym własnym, naturalnym zapachem. Mowa o nadgarstkach, zagięciach łokci, pod kolanami, za uchem. Można skropić też rowek pomiędzy piersiami.
Pamiętajcie jednak, aby perfum używać z umiarem, bo przebywanie w jednym pomieszczeniu z kimś kto pachnie jak perfumeria bywa na prawdę uciążliwe.
Wiem, że same nie czujemy tego zapachu na nas, ale uwierzcie mi dla innych jest on bardzo wyczuwalny.
Warto też zainwestować w dobre, markowe perfumy, których używać można znacznie mniej, bo ich zapach jest wyjątkowo intensywny, ponadto charakteryzują się fenomenalną wręcz trwałością.
|
Źródło: Free image courtesy of FreeDigitalPhotos.net |
Bielizna wystająca spod ubrania.
Tak, wiem, moda... Niemniej jednak bez względu na to jak ładną mamy bieliznę, z jak drogiej i pięknej koronki i w jak modnym kolorze, gdy wystaje spod ubrania w każdym wypadku wygląda to po prostu niechlujnie. Rozumiem koronkowe czy ażurowe ciuszki, w których założeniem jest aby bielizna była widoczna. Jednak jeśli jest to czarny strój, zadbajmy o to by bielizna również była czarna, itd.
Wystające ramiączko stanika, a w najgorszym wypadku wystające stringi (!!!) nie wyglądają seksowanie, nie dodają nam powabu i uroku, nie są zachęcające. Nawet jeśli stanik jest od Victoria's Secret, a stringi z najdroższej koronki. W dzisiejszych czasach wybór bielizny jest tak szeroki, że nie sądzę aby przeciętna kobieta była w stanie spamiętać wszystkie modele staników czy majtek. Figi, stringi, french... Bardotki, balkoniki, push-upy. Do Waszych biodrówek na pewno znajdziecie odpowiednią bieliznę, a biustonosze bez problemu można kupić z odpinanymi ramiączkami i dopinać je w zależności od bluzki na dziesiątki różnych sposobów. Można dokupić ramiączka silikonowe, niewidoczne na skórze.
Nie ma nic gorszego niż stringi wystające na 5 cm z dżinsów!
Pamiętajcie, bielizna jest intymną częścią garderoby i taką powinna pozostawać a widzieć ją powinna tylko nasza druga połówka. No i my ;)
I to by było na tyle jeśli chodzi o moją prywatną listę grzechów.
A co Waszym zdaniem jest najgorsze z najgorszych, z tego co zdarza Wam się gdzieś przyuważyć?
Ps. Nie chciałam nikogo tym postem urazić, jeśli ktokolwiek poczuje się
osobiście dotknięty tymi przemyśleniami to przepraszam, jest to moja
totalnie subiektywna ocena :) Zapewne ja też noszę rzeczy, które mogą innych razić, zwłaszcza że mojej posturze bliżej do Rosie niż Abgeliny.
Kolejność błędów jest przypadkowa, a ich zbieżność z zaistniałymi sytuacjami zupełnie niezamierzona ;)